Dzień jak codzień, chyba. Nie, zdecydowanie nie.
Chce wrócić do przeszłości i żyć w tamtym błogim czasie. Niemożlie, marzenie ściętej głowy.
Wakacje mijają i pogoda się psuje, co wcale mnie nie cieszy.
Coś pękło, czegoś nie ma, kogoś nie ma, wiem jedno, jest pustka. Duża pusta dziura, która boli jak cholera.
Nie wiem co robić, co czuć, co myśleć. W sumie to powoli dochodzę do wniosku, że nic nie wiem.
Było kilka planów, żaden nie wypalił. Cofnąć czas, naprawić to, zrobić cokolwiek się da.
Powoli zaczynam tracić najmniejsze nadzieje, a mogłam rzucić i zmienić wszystko.
Tak, tak sobie paplam. Proszę tylko o nadzieje.
Po USG, stwierdzam, że jest tragicznie. Ale i na to przyjdzie kiedyś czas. Najpierw pryiorytety!
"Stan psychiczny pacjęta jest bardzo poważny, stan fizyczny jeszcze gorszy. Ogłaszam, że pacjęt zginął śmiercią tragiczną."
Potrzebuje Ciebie.
Wróć do mnie moja witaminko! </3
Caroline.