To miała być moja sukienka. Cudna, wymarzona, taka, jaką chciałam.
Weszłam do Zary i od razu ją zobaczyłam. Na manekinie prezentowała się cudownie.
Przymiarka. Jedno spojrzenie i już wiedziałam. Wyglądam jak mała baryłka.
Okropnie, źle, masakrycznie. Dziękuję ekspedientce, wychodzę ze sklepu.
Waga z dziś: 59,7 kg
Waga przed świętammi: 57 kg
Cel: 56 kg
Stare, poczciwe 56 kg.
Daję sobie czas do ferii zimowych. Do 30 stycznia.
Mam ponad miesiąc. Uda się.
Po świętach mam sporo pieniędzy.
Mama chce pojechać na zakupy.
Nie mam ochoty. Będę ją miała jak waga pokaże tą ukochaną liczbę.
Nie wiem, dlaczego akurat tyle sobie ubzdurałam.
Chyba dlatego, że ważąc tyle, czułam się dobrze. I wtedy zaczęły się wszystkie komplementy.
Nie chcę wyglądać jak kobieta na zdjęciu, jak szkieletor.
Nawet nie wiem jak chcę wyglądać.
Dla mojej osoby wyznacznikiem piękna jest 56 kilo.
Bilans:
Śniadanie: grysik z jabłkiem i cynamonem (239)
II Śniadanie: -
Obiad: kurczak w ziołach pieczony bez tłuszczu (200), sałatka z buraków (50)
Podwieczorek: trochę makówki (200), ciasteczko (50)
Kolacja: jabłko (40), pomarańca (40), kanapka z kurczakiem (160)
razem: 979/1000
Potrzebuję wsparcia.
Dobrze jest znów tutaj pisać.