Wracam.
Kurczę ostatnio nie miałam w ogóle motywacji do niczego.
Nie trzymałam diety. Ważę już chyba z 60 kilo.
Cuuudownie.
W każdym razie od dziś już powoli zmierzam ku zrzuceniu tych zbędnych kg.
Nie przechodzę od razu na ścisłe odchudzanie, ale będę wracać do starych, dobrych nawyków.
Prezenty?
W sumie w większości były to pieniądze, ale się cieszę, bo w przyszłym tygodniu pojadę z mamą na zakupy.
Zbliża się półmetek, więc trzeba coś zakupić.
Ostanio byłam ze znajomymi na lodowisku i przez to jestem chora.
Urodziny koleżanki stoją pod znakiem zapytania, sylwester stoi pod znakiem zapytania.
Cudownie.
I tak nie żałuję, bo było mega zajebiście.
Chyba się zakochałam.
Brzmi głupio z moich ust. Nie, ja się nie zakochuję.
W każdym razie zaintrygował mnie pewien chłopak.
Matko kochana! WYGLĄDAM JAK BARYŁA!
5 lutego wyjeżdżam na zimowisko.
I muszę wyglądać normalnie.
5 stycznia mam półmetek.
I również muszę wyglądać miarowo.
Mam u was trochę zaległości. Zaraz będę nadrabiać ;)
Odliczam:
Do półmetku 11 dni.
Do zimowiska 42 dni.