photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 6 PAŹDZIERNIKA 2011

Pain

Znalazłam wspólny język z matką. Jest lepiej. Zaczynamy razem "wychodzić"... głównie chce abym ubierała się jak typowa nastolatka. Wciska mi wszystko bym wyglądała ładnie...Tylko że trudno coś dla mnie znaleźć.... Od tego się zaczęło,wzrok ludzi w sklepie,słowa wypowiadane już z rezygnacją" Nie,to jest za duże na nią,szkoda że to najmniejszy rozmiar".  Od zawsze chciałam wizyty u dietetyczki. Pewnego dnia zobaczyłam grupkę osób, po prostu paczki. Brakuje mi tego,cholernie. Wróciłam załamana do domu i napisałam wszystko mamie w liście o tym że sobie nie radzę i potrzebuję wsparcia. Poszłam na długi spacer, jak wróciłam mama czekała na mnie. Zmęczona wszystkim,jej oczy były naprawdę straszne. Cicha rozmowa,niezbyt naciskała,oczy pełne łez... Chciało mi się tak płakać... Ale mówiłam,zamknęłam oczy,odpływałam. Gdy już weszłam w ten ciąg tłumaczenia jej wszystkiego, patrzyła na mnie i kiwała głową, próbowała mnie zrozumieć. Ojciec już dawno próbował ale jemu się nie udało. Ona próbowała przeżywać to samo co ja,nie udało się. A dlaczego teraz miałoby się udać? Jasne, że się nie udało. Spojrzała na mnie pod koniec rozmowy,z łzami w oczach "Co ja mam zrobić?". Uroniła się pierwsza jej łza,nie wytrzymałam. Płakałyśmy. Usiadłam jej na kolana i przytuliłyśmy się do siebie. Powiedziała że zawsze będę jej małą córusią i nie pozwoli mi marnować życia. Już 2 dni po tej rozmowie miałam wizytę u dietetyczki i później u psychologa. Dietetyczka była spokojna,tłumaczyła mi wszystko po kolei... i kazała mi zjeść jej kanapkę którą miała. Ten wzrok...jej i matki. Wyczekiwanie. Proszące oczy. Nie jadłam jeszcze nic tamtego dnia,więc zjadłam bezproblemowo. Później drugą mi dała. Spojrzałam na nią błagalnie" Ja już nie mogę..." Jej usta tylko wyszeptały" Proszę...". Spojrzałam na mamę, traciła już nadzieję. A w mojej głowie już wir myśli. "Zjem to... ale wieczorem dużo będę ćwiczyła,a może po prostu powiem że mnie już mdli?"Zdenerwowałam się na samą siebie.Powiedziałam dość,ludzie uważają mnie za psychiczną,nie chcę tak... Pierwszy kęs, duma...Drugi,wahanie. Trzeci,wyrzuty sumienia. A później już zamknięte oczy i trud połykania każdego kawałka. Czułam jakby mi stanął w gardle. To bolało. Pod koniec wizyty po ważeniu/mierzeniu dostałam początkowy jadłospis... Start 2200kcal... Oczywiście że jeszcze go w życie nie włączyłam.. Ale usłyszałam słowa które mnie zmotywowały" Ty nie jesteś jedną z nich,Tobą choroba nie steruje, nie okłamuj samej siebie". Po wyjściu z gabinetu widziałam wielu innych ludzi z otyłością,patrzyli na mnie z zazdrością,dlaczego?! Jedna kobieta udawała poważną,drugą chciała pokazać pogardę, a trzecia patrzyła ze współczuciem i zazdrością.  Później psycholog. Sam na sam z kobietą. Szczera rozmowa. Zero uczuć na jej twarzy. Wahałam się, ale ciągnęłam to durne przedstawienie. Kilka projektów jaką siebie widzę a jak wyglądam.

Później pytanie" Podobasz się sobie?". Nie oczekiwała odpowiedzi. Siedziałam tam na szczęście godzinę. Później pani obiecała mi że wszystko będzie dobrze. Że nam się uda. Chciała mnie wysłać do szpitala...ale prosiłam ją że chcę spróbować sama... Nie mam się hamować. Więc po tym wszystkim-zakupy. Brałam wszystko co najbardziej lubię płatki,jogurty,czekolada,chipsy,owoce,warzywa,pizze, zapiekanki... po prostu wszystko. Zakupy wyniosły ponad 200 złotych. Doznałam szoku. Współczuje dla mamy... przeze mnie wszystko to musi kupić bo jej córka ma problemy. "Uda mi się,ona mnie kocha,wierzy mi....". Powrót do domu. Puszczenie starych kawałków Abby i śpiewy z mamą. Ona zachowywała się tak....dziwnie,była spełniona. Cały wieczór spędziłyśmy razem,oglądając telewizję. I nadeszło pytanie" jesteś głodna?". Głęboki wdech." Tak,mamo.". I gotowałyśmy razem,to było wrzucenie wszystkiego w gar i ugotowanie. Najpierw kluski z jabłkami i do tego starta czekolada. Mama mi porcję nakładała,w głowie już" Muszę to jakoś zważyć,będę się czuła strasznie." Ale jej uśmiech...szczęście. Nie,nie. Nie zrobię tego. Było zimno,usiadłyśmy z miskami pod kocem,oglądając jeden z mamy ulubionych filmów. Nawet nie pamiętam jaki.... Zasnęłyśmy. Rano obudziłam się koło 10.. Pierwszy raz od roku tak późno wstałam,byłam zadowolona z siebie. Wybrałam się do toalety." Waga?! Gdzie ona jest?!" Mama ją schowała...Wdech,wydech....Oczy pełne łez. "Poradzisz sobie,nie ma Any już...." W ten śniadanie było dla mnie katorgą, wielka miska płatków + kanapka z nutellą. Czułam się jak olbrzym,brzuch... Ale ona była ze mnie dumna,moja rodzicielka,wierzyła we mnie. I powiedziała mi że tata dziś przyjedzie na obiad. Zaskoczyła mnie....Wiedziałam o co chodzi.... Chce udowodnić jemu że poradziła sobie ze mną. Nie zaprzeczałam. Cały dzień był okropny... Jedzenie,odpoczynek,jedzenie ,odpoczynek... Gdy taka mnie zobaczył od razu uśmiech był na jego twarzy,przytulił mnie. Powiedział że w moich oczach widzi to co kiedyś...."Wróciłaś". Płacz. Mój i jego.  Szczęście. Wspólny posiłek. Taki jak kiedyś. Pełno żartów. Integracja rodzinna. I widziałam to w ich oczach. Tęsknią za sobą... Wszystko przeze mnie... Muszę to zmienić.... Jest mi ciężko ale przełamuję się. Jem,a przynajmniej staram się jeść 3 posiłki. Śniadanie,Obiad,Kolacja. Czasami coś w szkole zjem. Do dietetyczki jadę za miesiąc,z psychologa z rezygnowałam. Boje się o siebie że nie uda mi się... ale się nie poddaję....

 

*                    *                           *                      *                    *                      *                     *             *

Waga najniższa: 34.8

Teraźniejsza:38.5

Wzrost: 172

Komentarze

mulinowo123 http://www.photoblog.pl/mulinowo123/113745343 Zapraszam do mnie :)
Jeżeli masz czas to bedę wdzieczna za zostawienie komentarza :D
28/01/2012 20:06:43
salees Odzież i dodatki! ŚWIETNE OKAZJE! Zajrzyj, może znajdziesz coś dla siebie :)
+ dodaj proszę, ja również dodaję :)
09/01/2012 17:18:52
poettka fajne ;D
29/12/2011 12:38:37
sostupidme Mam nadzieję że Ci się uda! Tak się cieszę, że zaczęłaś walczyć. Najszczersze powodzenia.
15/12/2011 8:15:00
dasia18 czytajac to łzy narosly potem plakalam czytajac chodz czesto to robie super ze walczysz 4lata temu sama wal;cxzylam alecz ja sama z soba, bo meczylo mnie wszystko a w szczegulnosci zycie i zmuszanie mnie do jedzenia czytalamn wiele porad i sama z soba stpoczylam walke dzis zas bym chciala zejsc ale jakos nie moge, wiem ze ciezko ci ale ejstem pelna podziwu i wieze w ciyebie
29/11/2011 14:47:39
alexanderszyszka To niesamowite. Mam nadzieję, że sobie poradzisz zwalczyć tę chorobę (bo chyba tak można to nazwać). Dobrze, że postanowiłaś to zmienić. Jesteś z moich okolic, więc trzymam za ciebie kciuki :)
27/11/2011 20:55:50
bodziu1 fajne ;)
+dodaje mnie do znajomych ;)
+dodaje fajne
07/11/2011 21:01:46
daayafterdaay ładnie ;)
15/10/2011 18:02:02
catworld Ciesze się, że dałaś sobie pomysł. Że chcesz tego i robisz tyle na ile Cie stać. ;* Życzę powodzenia i powrotu do tej "dawnej siebie".
07/10/2011 15:49:31
countless Poplakalam sie od samego czytania.. walcz, skad w Tobie tyle watpliwosci? Mama wreszcie cos robi, teraz Ty jestes najwazniejsza.. Prosze nie zmarnuj tego:*
07/10/2011 7:46:10
osso Czekałam na Twoją notkę. Cieszę się że walczysz, że zaczęłaś jeść ;*
06/10/2011 22:04:34
natilia wyjdziesz z tego, wierzę w ciebie. zrób to dla rodziców, dla siebie. jeszcze będziesz szczęśliwa.
06/10/2011 22:01:51
flyfeather Właśnie przed chwilą o Tobie myślałam! Aż mi łezki poleciały czytając to.. Twoja opisana tutaj walka.. tak jakbym czytała o sobie, tylko, że ja zawsze poddawałam się najpóźniej po jednym dniu. Ja po prostu nie potrafię.. Boję się jeść, nienawidzę jeść..
Najgorsze jest, gdy idziesz do dietetyka lub psychologa, a oni każą Ci jeść. To chyba nie jest wyjście z tej sytuacji. Tak myślę. Mi np jedzenie w niczym by nie pomogło, a tylko chyba wcześniej do grobu zaprowadziło... Kiedyś dietetyk wyznaczył mi dietę - 2500 kcal. Wyśmiałam go. Nigdy tyle nie zjadłam i nigdy nie zamierzam tyle zjeść. Matko, ja bym chyba pękła. A głowa z wyrzutów sumienia także by pękła. Ale dietetyczka Twoja miała rację. Ty jesteś inna, Ana Tobą tak nie panuje.. Ty chcesz wyzdrowieć, chcesz się tego cholerstwa pozbyć! A to naprawdę duże osiągnięcie w tym! Dasz radę, mała! :D Musisz dać radę. Daj radę za siebie i za mnie, co? Pokaż co potrafisz tej szmacie w głowie, która każe ciągle nie jeść. Ty jesteś wartościowa, mądra. nie zasługujesz na takie coś.
Ojej, 34 kg przy 172 cm? Tyś musiała ledwo funkcjonować! :( Btw. zazdroszczę Ci rodziców, którzy tak Cię kochają i zawsze Ci pomogą! zawsze..
06/10/2011 21:51:21
sheisevil Dziękuję. Ale uwierz mi moi rodzice tez do tego strasznie niestety podchodzili. Nie jest mi łatwo... boję się że pokruszę swoje plany,zrównam z ziemią. Mogę Ci pomóc? Walczmy razem... Rozumiesz mnie... Pierwszego kroku niestety sama nie zrobisz,wyciągnij rękę ku górze,tam czeka na Ciebie pomoc...Nie niszcz siebie. Każdy jest wartościowy. Uratujmy inne osoby przed tym. A 2200 kcal jeszcze do tego nie doszłam,za ogromna dawka. Na razie jem nadal mało,ale zwiększam to. Muszę dostarczać dużo witamin i pić dużo, co jest dla mnie katorgą ....
06/10/2011 21:55:26
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika sheisevil.

Informacje o sheisevil


Inni zdjęcia: ;) virgo123Z Klusią patkigdJa patkigdPati patkigd:) patkigdJa patkigd;) patkigdJa patkigdMiędzy drzewami patkigdJa patkigd