Dawno nie pisałam... Wiem...
Nie umiałam, nie chciałam...
Zaczęłam się bać ujawniac tego co czuję, przestałam ufać ludziom. Zrobiłam podsumowanie życia i stwierdziłam, że prawie nikt mi nie został. Moi przyjaciele poznikali, zostali nieliczni.
A gdzie te czasy, kiedy w każdej chwili miałam z kim gadać? Kiecy padała mi bateria od telefonu, bo tyle smsów nakurwiałam?
Brakuje mi tego, brakuje m iczasów kiedy mogłam wyjść z moimi znajomymi, którzy nie piją i nie palą i pogadać o pierdołach. Nie matrwić się o nic... A teraz ciągłe stresy, bo praca, bo dom, bo coś zrobię źle i żona mnie zostawi...
Ostatnio moje lęki się nasiliły... Wiem, że jesteśmy zaręczone i jest cudownie, ale nadal się boję, że przyjdzie ktoś dla kogo straci głowę, ktoś nagle stanie się ważniejszy.
Żona powiedziała mi dzisiaj bardzo ważne słowa na temat mojej mamy. Dogadują się i niezmiernie się cieszę, większego szczęścia nie ma :) Ale co z tego skoro i tak się boję, że po którymś spotkaniu ze znajomymi stwierdzi, że nie ma już siły? Że ją ograniczam, że jestem inna, że to nie to?
Od pewnego czasu mam depresję... Święta w domu były zajebiste, rodzice zrobili nam super prezenty, Ola została przyjęta do rodziny. Wszystko było piękne... Wróciłyśmy do domu w 1 dzień świąt. Moi rodzice nas odwieźli. Następnego dnia była do nas zaproszona rodzina Oli. Rodzice, dziadkowie, ciocia z wujkiem i bratem. Ale rano dostałyśmy telefon, że babcia jest w szpitalu. Od tej pory było coraz gorzej. Ledwno przeżyłyśmy jej śmierć dowiedziałam się, że z moim dziadkiem jest tak źle, że sotały mu dni... Ja pod wpływem pokoju emocji popełniłam kilka błędów za które teraz ciężko odpokutuję...
No ale nie cofnie sie czasu. Pojechałyśmy do domu na weekend. Potrzebowałam tego, ale strasznie krótko... mało... Nie potrafiłam wyjść ze szpitala wiedząc, że widzę go ostatni raz... Że już nigdy nie pójdę z nim na zakupy, że już nigdy nie pogadam, nie pokłócę się... Już nigdy nie zrobi mi masażu plecków... A tylko on umie tak dobrze mi wymasować plecy :) NIGDY... to słowo ostatnio spedza mi sen z powiek. Chociaż nie sen, bo śpię ponad normę... 12 godzin? Luz... Za to stan w jakim ostatnio jestem... Niebyt? Inny wymiar? Nie wiem... Nie potrafię jeść, rozmawiać, pracować, robić czegoś konstruktywnego... Nie umiem też uciec w picie, palenie, cokolwiek. Nic mi nie pomaga... Nawet nauka gry na gitarze, jakoś nie możemy się do tego zabrać... Łapię zwiechy, zamyślam się, odpływam... Brakuje mi przyjaciół, którzy po prostu przyjadą jak do nich zadzwonię. Przytulą mnie i dadzą sie wypłakać. Oczywiście mam Olę, ale nawet ona potrzebuje innych przyjaciół, którym wygada się i wypłacze w rękaw. Ja takich nie mam... Rozmowa przez telefon to co innego. Chciałabym, żeby ktoś był obok, tak po prostu...
Inni użytkownicy: kowalski33lucas25mati1990balanonymous02221bobo21jankowiakpaulimyskax3alexcvbogna123lollypoplollypop
Inni zdjęcia: Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 2/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 3/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 1/4 activegamesOkno felgebelCiekawa cegla felgebelCiekawa latarnia felgebelGryzmoły felgebelGryzmoły felgebelM.M martawinkel