Moje 16 urodziny,nie zupełnie tak właśnie chciałam je spędzić,ale zawsze mogło być gorzej.Są ze mną wspaniali ludzie,bez których zginęłabym na tym świecie,więc jest dobrze.Cóż...Nie mogę powiedzieć o swoich urodzinach,jak o idealnych.Szpitalna sala,szpitalne łóżko i ten okropny zapach,którego wręcz nienawidziłam.Obok mnie,zapłakana mama,jakby niewiadomo co się stało,a przecież ja tylko złamałam nogę.Tata,starający się pocieszyć mamę,obejmował ją.
- Nic się nie stało,przecież to tylko złamanie,mogło być gorzej,wszystko będzie dobrze...
Uwielbiałam go,byłam niemal taka sama jak on.Charakter miałam zdecydowanie właśnie po nim,urodę po mamie.
Zaraz przy łóżku,na którym leżałam,siedziała Lena i trzymała mnie za dłoń.Było mi cholernie zimno,ale to nie było
teraz najważniejsze.Chciałam jak najszybciej wydostać się z tego miejsca,za kilka dni święta,a ja nie zamierzałam
spędzić ich na szpitalnej sali ! Udawałam,że śpię,bo byłam naprawdę zmęczona,a jakbym tylko otworzyła oczy,mama zasypałaby mnie pytaniami,w stylu "Nic Ci nie jest ? Dobrze się czujesz ? Noga Cię nie boli ? Potrzebujesz czegś ?"
Jednak pech chciał,że zachciało mi się ziewać i niekontrolowanie zrobiłam to.Mama zerwała się z krzesła i już po chwili była obok mnie.Stało się tak,jak się spodziewałam...
- Jak się czujesz ? Boli Cię noga ?
Ze zdenerwowaniem w głosie i trzęsącymi rękoma,moja mama wypadła dość śmiesznie.nawet się cicho zaśmiałam,pod nosem.
- Mamo,nie tragizuj...Mogło być gorzej,żyję i jest dobrze.Naprawdę...
Uśmiechnęłam się do niej po czym zaczęłam podnosić się z łóżka.Rozejrzałam się po sali,wzrokiem błądziłam po niej w nadziei,że zastanę tu kogoś jeszcze...Jednak nie zastałam.Westchnęłam po czym zerknęłam kątem oka na Lenę.
- Nie mógł jechać z nami...Chciał,naprawdę,ale coś mu wypadło...
Jak zwykle zaczęła tłumaczyć Daniela,ale prawda była taka,że mu prawie zawsze COŚ wypadało,a ja byłam zmuszona się
z tym pogodzić,bo naprawdę nie chciałam,żeby coś źle poszło między nami.Byłam typem człowieka,który zawsze usiłuje dogodzić innym,nie patrząc na swoje potrzeby,zupełnie jak mój tata.
- No dobra,Piękna ! Zaraz podpytam lekarza,kiedy będziesz mogła wyjść..
Właśnie to usłyszałam od swojego taty,uśmiechnęłam się,jednak po chwili uśmiech znikł z mojej twarzy.Kiedy będę mogła wyjść ? To znaczy,że nie mogę wyjść teraz ? Grr,niech oni mi tego nie robią,błagam.
- Jak to ? Tatooo,chcę wracać dodomu,nic mi nie jest,czuję się świetnie !
Wstałam z łóżka,moja mama nie była tym pomysłem zachwycona,ale nie protestowała,bo wiedziała,że nie odpuszczę. Byłam strasznie uparta,zawsze potrafiłam postawić na swoim,lubiłam to w sobie.Lubiłam być stanowczą i pewną siebie osobą.
- Nic się nie bój,zaraz wracam.Wszystko załatwię.
Tata puścił mi oczko,a po chwili wyszedł z zali.Ze zniecierpliwieniem czekałam aż mój wróci i oznajmi mi,że mogę wracać z nimi do domu.Nie chciałam spędzić w szpitalu ani chwili dłużej,tym bardziej zostawać w nim na noc.Co to,to nie,nie ma mowy,za żadne skarby świata,nigdy w życiu i tym podobne.Po prostu nie.Po chwili mój tata wrócił i wyglądał raczej na zadowolonego,co sprawiło,że w moim sercu zapalił śię mały promyk nadziei.
- No Inez,możesz się zacząć cieszyć.Zbieramy się,Słonko !
Klasnęłam w dłonie. [...] Po około 30 minutach byliśmy już w samochodzie i jechaliśmy do domu.Byłam tym faktem zadowolona,bo za kilka dni święta,na które ja wraz z bratem i rodzicami,miałam wyjechać do Kanady.Spędziłam tam całe swoje dzieciństwo,to tam właśnie się urodziłam.Kiedy miałam 10 lat,wyjechałam z rodzicami i starszym bratem do Polski i teraz do Kanady jeżdżę tylko na święta oraz wakacje,czy czasem po prostu,żeby odpocząć od przytłaczających mnie spraw.