Kolejne stare zdjęcie,jednak nie mam nic innego jak na chwilę obecną.Strasznie zimno było w samolocie, ale w sumie to okryłam się kocem i zasnęłam,a tata obudził mnie,kiedy byliśmy już na miejscu.Alan mnie wywalał co kilka kroków,myślałam,że go zamorduję ! Leżałam w zaspach śnieżnych około 10 razy ? Nic fajnego,ale też nic nowego,mogłam się tego spodziewać po moim bracie.Ma osiemnaście lat,ale zachowuje się jak 7latek momentami,haha.Mimo wszystko go uwielbiam i pomaga mi w wielu sytuacjach.Podróż minęła szybko,strasznie szybko.Nie wiem nawet kiedy siedzieliśmy wszyscy przy kominku i śmialiśmy się z niczego.Było niesamowicie,po raz pierwszy zobaczyłam małego Jacoba.Słodziak z niego,a ciocia Lucy jak się zmieniła,niemal jej nie poznałam.Następnego dnia była już wigilia,wszystko było świetnie.Objadłam się tak,że potem było mi niedobrze i mogłam tylko iść i położyć się spać.Na nic innego nie miałam ani sił ani ochoty.Właściwie nie wiem co robiłam wczoraj oprócz wigilii oraz wyjścia na sanki z moim maluszkiem. Oczywiście pomagałam w kuchni,robiłam z mamą i babcią pierogi,piekłam ciasta...Kręciłam się w kuchni i podjadałam,ale w sumie nic więcej nie pamiętam.Wiem tylko,że niesamowicie bolał mnie brzuch,haha.To było okropne,nigdy więcej nie zjem tyle na raz,bo pęknę,dosłownie ! Dzisiaj spałam do późna,a mianowicie do 12 i jestem z tego zadowolona.Wyspałam się,a przecież o to chodzi w święta...No i ogółem w wolny czas.Zleciał mi jakśczas do 17,więc postanowiłam,że przetestuję jeden z moich prezentów.Nowiuteńki laptop sprawuje się niesamowicie.Wszystko jest okej,jeszcze nie przyzwyczaiłam się do niego,ale myślę,źe szybko mi to pójdzie.Brat wyciągał mnie od samego rana na miasto,z naszymi starymi znajomymi.Jednak odmówiłam mu,bo naprawdę nie miałam siły na spacery.Musiałabym zorganizować sobie taczkę i wozić na niej mój wielki brzuch,haha.Nienawidzę świąt z powodu tycia,ale mimo to uwielbiam je,to magiczny czas.Od dziecka moim ulubionym świętem były właśnie święta Bożego Narodzenia,nawet nie moje urodziny,tylko właśnie święta.Cóż,ten dzień nie okazał się zwykłym dniem,jakim myślałam,że będzie.Około godziny 14 ogarnęłam się,pomalowałam,ubrałam i zjadłam coś,mimo iż wczorajszego dnia mówiłam,że nie zjem nic przez najbliższy tydzień,haha.Gadanie...Nie wiedziałam co mogę ze sobą zrobić i zaczęłam żałować,że nie zgdziłam się na wyjście na miasto,z bratem i starą paczką.Wyjżałam przez okno,magiczny widok sprawił,że się rozmarzyłam.Zapomniałam o tym,że w domku naprzeciwko mieszkał niegdyś Justin Bieber,z którym za czasów dzieciństwa latałam po ogródku i bawiłam się w berka.Nie miałam pojęcia dlaczego od kilku dni ten chłopak siedzi mi w głowie,było to dość zabawne,bo wiedziałam,że on mnie nawet nie pamięta,a ja tak miło wspominam wspólnie spędzone chwile.Chwilkę potem w oknie domu,o którym niedawno myślałam pojawiła się postać,przyjżałam się dokładniej i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.Nie zaczęłam piszczeć ani skakać,bo to byłoby chore,ale poczułam się jakoś dziwnie,moje ciało oblało jakieś dziwne aczkolwiek przyjemne ciepło.To był on,Justin Bieber we własnej osobie.Uśmiechnęłam się szeroko,a on mi pomachał.Cholera jasna,tak po prostu mi pomachał i do tego także się uśmiechnął ? Wydało mi się to trochę dziwne,może jednak pamiętał mnie,a może po prostu uznał,że jestem jakąś jego napaloną fanką i sprawi mi tym wielką radość ? Zaśmiałam się i mimowolnie odmachałam chłopakowi zza okna,a ten po chwili wskazał palcem w dół,jakby chciał mi oznajmić,że mam zejść na dół.Wzruszyłam ramionami,pomyślałam sobie "Czemu nie ? Może być ciekawie..." i zeszłam na dół.Ubrałam kurtkę oraz szalik po czym wsunęłam nogi w buty i wyszłam z domu,zamykając drzwi za sobą.Zauważyłam tylko kilku podejrzanych typków,kręcących się blisko domu Justina,ale nie zawracałam sobie zbytnio głowy akurat nimi.Po chwili usłyszałam wołanie zza domu Biebera,więc zwróciłam się w stronę,z której owe wołanie dochodziło.
- Hej ! Hej,tutaj !
Dosłownie momecik potem,zza ściany domu wysunęła się ręka,która machała.Zaśmiałam się cicho pod nosem i udałam się w stronę ręki.Uśmiechnęłam się widząc Justina Biebera,stojącego naprzeciwko mnie i uśmiechającego się do mnie.Wow,to było coś,a Lena pewnie padłaby z zachwytu albo dostałaby zawału i ataków serca,haha.
- Wow,no więc...Nie wiem czy mnie pamiętasz,ale tak jakby spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu kiedyś...
Odezwał się,słodki miał głos,to musiałam przyznać.Dopiero po chwili doszło do mnie to,co mówił do mnie chłopak.Zaśmiałam się i pokręciłam lekko głową na boki.Przygryzłam dolną wargę po czym lekko uniosłam kąciki ust w górę.
- Jak mogłabym nie pamiętać mojego najlepszego przyjaciela z dzieciństwa,który zrywał dla mnie kwiatki i bawił się ze mną w pałac...Nawet w mamę i dziecko,hahah !
Oczywiście używaliśmy języka angielskiego,Justin zapewne nie potrafił powiedzieć nawet słowa po polsku,ale to nie było przeszkodą,bo ja znakomicie znałam angielski,przecież wychowałam się właśnie za granicą.Zaniemówiłam,a Justin wydawał się jakiś...Jakiś taki spięty.Wow,myślałam,że sława jakoś na niego wpłynęła i stał się pewnym siebie,zarozumiałym chłopakiem,myślącym,że każda laska na niego leci.Widocznie myliłam się,ale to było mi nawet na rękę.Nie lubiłam zarozumialców.Uśmiechnęłam się,a Justin zrobił to samo.
- No,tak właśnie myślałem.Wow,zmieniłaś się od tych...Czekaj,ile to już zleciało ? No nieważne,bardzo się zmieniłaś.
Na te słowa po prostu,ZNÓW się uśmiechnęłam.Matko,nie wiedziałam czemu tak się szczerzę,ale musiało to wyglądać dość komicznie,bo uśmiech nie znikał mi z twarzy.Potarłam rękoma,bo było mi trochę zimno.Po chwili wsunęłam je do kieszeni mojego płaszcza i spojrzałam na Justina.
- Prawie 7 lat,nieźle co ? Wiesz,że właściwie to myślałam,że nawet nie pamiętasz o moim istnieniu? A tu taka niespodzianka...
Zaśmiałam się i przechyliłam głowę na bok.Po chwili usiedliśmy na ławce,która stała za domem chłopaka i zaczęliśmy rozmawiać,nawet nie zauważyłam,że powoli robiło się ciemno.Było świetnie,nawet bardzo świetnie.Obydwoje chyba się uśmialiśmy,a rozmowa była wciągająca.Co chwilę nasuwał się nam jakiś nowy temat,nie narzekałam już na brak zajęcia i nudę.Teraz byłam szczęśliwa,że jednak zostałam w domu i nie poszłam na miasto z Alanem i starymi znajomymi.
Inni użytkownicy: mati1990balanonymous02221bobo21jankowiakpaulimyskax3alexcvbogna123lollypoplollypopolejtoxddderwa22
Inni zdjęcia: Zmierzchanie svartig4ldurI am photographymagicCzyż slaw3001410 akcentovaDZISIEJSZY KSIĘŻYC xavekittyxPonoć chory.. jestersarmy... itaaan128. atanaWhat You Wish For jestersarmyZwiedzando purpleblaack