jeśli to czytasz, a wiem, że może akurat, to czytaj uważnie.
nazbyt wyraźnie pamiętam wszystko, nawet to czego bym nie chciała. dziwi mnie to, że choć tak wiele czasu minęło, ja nadal znam na pamięć każdy zapach, każdą fakturę, czuję pod palcami szorstkość, a w uszach słyszę wszystkie szepty. czas niewiele zatarł. jestem zdziwiona jak bardzo głupie, błahe szczególiki siedzą mi pod kopułą czaszki i przychodzą niespodziewanie. morze. fale przybywają chaotycznie, zaskakują, zalewają z wolna swoim chłodem, bo nic innego wtedy nie czuję. fale przypływają i odpływają, zaskakują, lubią to robić. czasem potrafią spieprzyć nawet najpiękniejszą i najlepszą chwilę uświadamiając mi bezcelowość całego tego czasu.
co chcę powiedzieć? może tyle, że to wszystko tak błogo ze mnie odpływa. powoli, ale czuję ulgę. może tyle, że nie chcę nigdy więcej cię widzieć i ani spojrzeć ci w oczy. może tyle, że gdybym zobaczyła cię na ulicy, odwróciłabym wzrok, bo nawet szkoda mi patrzeć w twoim kierunku. może tyle, że naprawdę nie chcę więcej o tobie myśleć i uczciwie modlę się o to żeby nie było cię więcej w moim umyśle. może tyle, że nie nienawidzę, ale mam nadzieję, że kiedyś staniesz gdzieś, może w tłumie ludzi i będziesz żałować.
wiedziałam, że kiedyś ci podziękuję. dziękuję. mogę to powiedzieć, uczciwie. dziękuję. dzięki tobie jestem silniejsza. dzięki tobie wiem czego mogę się spodziewać po życiu. dzęki tobie, paradoksalnie!, zrozumiałam, że nie ma czego żałować, ale warto to docenić jako kolejną mocną lekcję życia. dzięki tobie wiem, że dwa różne światy potrafią funkcjonować równolegle bardzo długo, ale ten czas nie był potrzebny. dzięki tobie też wiem, że stać mnie na o wiele więcej i lepiej niż ty.
wybaczam sobie, właśnie tak. wybaczam sobie, bo ja w przeciwieństwie do ciebie żałowałam. w przeciwieństwie do ciebie widzę swoje błędy. i w przeciwieństwie do ciebie potrafię się do tego przyznać. wybaczam sobie, bo w przeciwieństwie do ciebie mam krztę klasy i nie robię z ciebie nigdy nie istniejącej opowieści. szkoda, że tak bardzo udało ci się mnie złamać, ale nie zniszczyć. wygrać bitwę,nie znaczy wygrać wojnę. kiedyś polegniesz udając, że masz zasady, łamiąc je bez mrugnięcia okiem. i tobie też wybaczam. wybaczam ci, bo wiem, że mogę. wybaczam ci z własnego egoizmu, którego perfekcyjne lekcje pobierałam u ciebie. na koniec wybaczam jeszcze sobie, że byłam taka ślepa i dałam z siebie zrobić kogoś, kim nigdy nie chciałam być.
a teraz krzyż na drogę, głowa do góry i z fartem. i wiesz co? nie istniejesz dla mnie.
+ happy halloween!
wszystkich świętych i inne bzdety, ten dzień za wiele znaczy.