żyję, cicho krwawiąc.
jak konanie w kącie pełnym lęków, ostrożnie uśpione czekanie na koniec. męki zapełnionego miłością serca i smutki małe. a może wymysł, który czas zrozumieć i zapomnieć. my chcemy wrócić, Wy chcecie umrzeć. my chcemy żyć, Wy zabijacie. zamglone, zabielone pustką oczy, zamydlone bólem.
to tylko chwila kiedy pozornie jest czym żyć, a tak naprawdę umiera sie wewnatrz. nie ma tego co kiedyś, czym żyło się pełną piersią. imitacja życia, a w głębi gnijące serce, puste... nieprawdaż?
+ fot: berlin '11. <3