są ludzie po których odejściu pozostaje coś ponad wspomnienia.
to średnio wytłumaczalne uczucie kiedy Ktoś, Kto jest cząstką mnie, odchodzi. ten Ktoś mnie stowrzył, nawet nie wiedząc o moim istnieniu. ten Ktoś uratował moje życie, ocalił mnie w każdym tego słowa znaczeniu, zaprowadzając niemal na krawędź. zaszczepił we mnie niezłomną wiarę, nadzieję, siłę by wierzyć w cuda. ulepił mnie i zniszczył zarazem. zaplątał łańcuszek wielu moich tygodni, miesięcy i lat, mrugnięciem oka zmieniając cały mój świat. i wiem, że nawet kiedy Go nie ma, jest Władcą mojej potarganej duszy. i choćby utopić chciał w morzu łez tą siłę, którą kiedyś mi dał, nie uda się Mu. dopóki On żyje, żyję ja i moja moc. jest moją Siłą, czy chce tego czy nie. niech odejdzie, wtedy ja umrę. nagle upadnę prochem na ziemię. a każdy kawałek mojego serca, wróci w to miejsce, które najbardziej kocha. gdzie Ty, tam serce moje, Drogie Marzenie moje. bo nigdy nie jest tak jakbyśmy chcieli, prawda?
+ fot: berlin 2011.
oby do grudnia, tak czy siak. <3