Tak więc Elizabeth Stevenson, matka Kate nie przepisała córki do prywatnej kliniki. Dotarło do niej, że faktycznie, jej córka jest już dorosła i już nie ma nad nią takiej władzy jak kiedyś. Teraz obawiała się jak ją przenieść, by nie wzbudzić sensacji wśród jej znajomych, sąsiadów i koleżanek z pracy. Czuła wstyd, że nie upilnowała najstarszej córki, która zaś przepłaciła zdrowiem na tym.
Teraz, siedząc z filiżanką kawy przy stosie papierów rachunkowych zastanawiała się, jak uciszyć gwar spowodowany jej wypadkiem i jak zapobiec rozprzestrzenianiu się kolejnych plotek. Choć Katherine często wzbudzała okazję do plotek, nigdy nie były one aż tak spektakularne. Czuła chęć sięgnięcia po papierosa. Nie paliła od trzech lat i wiedziała, że rodzina była z tego powodu dumna. Ale nie wiedziała, że czasem w ukryciu pod jakimś pretekstem musiała zaciągnąć się dymem z papierosa. Wiedziała, że ma pół paczki za segregatorem na najwyższej półce. Wstała i podeszła do szafki.
Usłyszała lekkie trzaśnięcie drzwiami.
- Elie? -zawołał męski głos.
-Mark, tu jestem- zawołała z małego pokoiku, który nazywała gabinetem.
- Co robisz?
- Próbuję się z tym wszystkim uporać. Ale wiesz, zastanawiałam się co zrobić z Kate. Tu będzie narażona na ciągłe opinie, być może wyzwiska.. Najlepiej będzie jesli wyślemy ją do prywatnej kliniki, a potem do twojego ojca. On też potrzebuje opieki więc zatrudnimy dobrą pielęgniarkę, co się obojgiem zajmie. Załatwiłabym jej też domowe nauczanie, musi przecież szkołę dobrze zdać..
Jej monolog przerwał zdenerwowany Mark.
- Elizabeth, o czym ty mówisz, mój ojciec sobie świetnie radzi, żadnej opieki nie potrzebuje.
- Mój drogi, już niedługo. Ma wyjątkowo niskie ciśnienie.
- Potrafi je podnieść gdy tylko chce.
- Z resztą Kate lubi być u dziadka, poradziliby sobie razem...
- Znów chcesz się pozbyć kłopotu, prawda? - powiedział Mark wchodząc jej w słowo. - Znów to robisz.
- Słucham? O czym mówisz? - powiedziała sztucznie spokojnym głosem.
-Taak? A co było prawie 19 lat temu? Może mi przypomnisz...
- Cii, Alice jest w domu. Nie masz prawa o tym mówić! Nigdy! Rozumiesz?
Wtem dobiegł ich głos ich młodszej córki.
- Mogę prosić o ciszę w tym domu? Próbuję się uczyć..
- Wracaj do pracy, już nie będziemy.- odrzekł ojciec.
-Pamiętaj - powiedziała niemal szeptem - nigdy o tym nie mów. Nie chcę byś kolejny raz mi to wypominał. Wystarczy, że z tym żyję na co dzień.
Co sądzicie? Pisać dalej? :)
Inni zdjęcia: One unseeme... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24