photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 23 WRZEŚNIA 2013
655
Dodano: 23 WRZEŚNIA 2013

Hate on the love 7

Wzburzony Mark wyszedł z gabinetu. Po krótkiej chwili jednak wrócił, lecz zatrzymał się w drzwiach.

- Elizabeth, wrócimy jeszcze do tej rozmowy.

40 letnia pani Stevenson stała koło wąskiej szafki z segregatorami. Wiedziała co jest za wielkim, czerwonym segregatorem na najwyższej półce. Podeszła pod drzwi i najdelikatniej jak mogła, drżącymi rękoma przekręciła klucz. Następnie spokojniej już wróciła do szafki, wyciągnęła ciężki, pełen starych rachunków segregator i wzięła z paczki jednego papierosa i zapalniczkę będącą w paczce. Schowała do małej torebki z którą  praktycznie się nie rozstawała, zamaskowała ślady i pod pretekstem porozmawiania z jedną z koleżanek wyszła z domu.

Mark i Alice są w domu, więc Elizabeth postanowiła wziąć do samochodu i wybrać się kilometr za miasto, nad jezioro, w którym już jako nastolatka spędzała czas.

Weszła na lekko spróchniały, lecz nadal stabilny most i drżącymi rękoma odpaliła upragnionego papierosa.

- I co ja mam teraz z nią zrobić? Jak ja mam żyć pod jednym domem z kaleką?

Zadawała sobie swobodnie pytania na głos, bo miała pewność , że w tym miejscu jest sama.

 

Wchodząc do korytarza po godzinnej nieobecności zdziwił ją fakt, że jej mąż Mark zakłada płaszcz.

- Wybierasz się gdzieś?

- Jakbyś miała włączoną komórkę to zapewne byś wiedziała. Kate jest już po operacji.

- Dzwonili ze szpitala?

- Nie, jest z nią ten młody terapeuta, czy psycholog. Nie wiem w jakim dokładnie kierunku się kształci. Dałem mu mój numer telefonu by dzwonił w razie czego.

- Czyli nie wybudziła się jeszcze?

- Wciąż jest w śpiączce, tyle że teraz mam chociaż pewność że się wybudzi - powiedział Mark z westchnieniem

- Dobrze, dojadę do ciebie później

- Nie jedziesz ze mną?

- Muszę jeszcze coś załatwić.

- Jak chcesz. - odparł Mark lekko już wzburzony, po czym trzasnął drzwiami i udał się do samochodu, stojącego już na podjeździe.

Elizabeth w tym czasie poszła się wykąpać i zjeść podwieczorek.

 

***

Jake siedział w sali, w której znajdowała się Kate. Ponieważ z jego semestrem było coraz gorzej uczył się w każdym możliwym czasie, także przy niej. Ciężko było mu się jednak skupić. Nie był pewien czy opieka nad Kate to dla niego zbyt duża odpowiedzialność. Nie był przecież psychoterapeutą. Owszem myślał kiedyś nad tym, jednak najpierw wolał wyrobić uprawnienia psychologiczne, a ewentualnie potem inne.

Do sali wszedł Mark.

- Dzień dobry panu.

- No witaj chłopcze. Uczysz się? Widzę ambicja cię nie opuszcza.- Staram się. Dlatego podjąłem praktyki w tym szpitalu, były przecież nieobowiązkowe

- Wiesz kiedy się wybudzi? - powiedział ojciec z troską w głosie.

- Lekarze mówili, że powinna jakoś godzinę po operacji, czyli może to nastąpić za około pół godziny.

- Pójdę kupić kawę i zadzwonić. Potrzebujesz czegoś?

- Nie, mam tu być tylko do wybudzenia, potem to państwo powinno się nią zająć

- No dobrze.

Mark podszedł do automatu z kawą. Czekając na kawę wykonał telefon do żony.

- Elie, nasza Kate wybudza się około za pół godziny, przyjedź do szpitala

- No dobrze

- Tylko się nie spóźnij, nie zawiedźmy córki, potrzebuje teraz pomocy

- Mark, nie oczekuj ode mnie za wiele, będę na czas, nie bój się. Kończę. Do zobaczenia.

Łyk ciepłego napoju dodał mu otuchy. Dla niego to też nie było łatwe.

Komentarze

agmana uczuciowy wpis :)
24/09/2013 17:17:00
sexyalien Dziękuję :)
25/09/2013 22:37:20
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika sexyalien.