photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 30 SIERPNIA 2013

Hate on the love 5

Dokładnie godzinę po zakończeniu operacji zaczęła się przebudzać. Pierwszą oznaką ku temu było zaciśnięcie dłoni i ciężkie westchnienie. W jej głowie powoli zaczęło się układać. Przebudzała się z jakiegoś dziwnego snu i powoli wracała do rzeczywistości. Nie chciała otworzyć oczu, jednak po chwili oprócz głośnej aparatury dobiegł ją inny głos. Czyjś oddech. Wprawdzie równomierny, ale nerwowy.

W pierwszej chwili nie zobaczyła nikogo, rozglądając się po sali nie widziała nikogo. Nikogo poza Alice.

Była ubrana w swój mundurek szkolny, a jej intensywnie brązowe, długie włosy były związane w lekki warkocz. Patrzyła na nią tymi samymi oczętami co jej. Czyli wielkimi niebieskimi z cienką szarą obwódką. Jej twarz nie wyrażała emocji, lecz patrzyła na nią pytającym wzrokiem. Tak podobnym do jej matki.

- Co ty tu robisz?

-Dokładnie mogłabym zapytać o to samo. Co robisz w tym szpitalu i dlaczego zwiałaś z domu? Miałaś szlaban.

- Szlabany nigdy nie były moim przeznaczeniem.

- Matka nie będzie z ciebie zadowolona - powiedziała jak zwykle przemądrzałym tonem.

- Jeśli przyszłaś mnie tu pouczać to bierz tornisterek i spadaj, nie potrzebuję twoich rad.

Powiedziała obracając się na drugi bok.

- Jeśli myślisz, że nie mam co robić to się mylisz. Przyszłam tu tylko by powiedzieć, że sprzedaliśmy twojego gruchota. Jakiś koleś całkiem nieźle zapłacił. Pieniądze po części będą na twoim koncie, resztę biorą rodzice na to, by zapłacić za rehabilitację.

- Wyjdź mi stąd... I nie pokazujcie mi się na oczy - rzekła z goryczą w głosie.

Na Yamahę pracowała całe wakacje, częścią pieniędzy wspomógł ją dziadek. Jedyny który się nią przejmował z całej rodziny. Pomógł jej ją ściągnąć, zarejestrować, odrestaurować. Uczył ją jak jeździć. Był dla niej wszystkim.  A ich wspólną pasją była adrenalina. Od maleńkości uczył ją by się nie bała. Pierwszy raz na jego motocyklu zasiadła wraz z nim gdy miała raptem kilka miesięcy. Część dzieciństwa u dziadka spędziła właśnie na motorze...

A teraz oni sprzedali część jej życia. Czuła, że nigdy im tego nie wybaczy.

 

***

 

Na korytarzu usłyszała znajomy głos. Wolała z nią nie rozmawiać. Ułożyła się wygodniej i udawała, że spała.

Przed drzwiami jednak kobieta się zatrzymała.

- Ale jak to nie będzie pieniędzy z ubezpieczenia. Pani ze mnie kpi? Córka była ubezpieczona! Żądam rozmowy z szefostwem. Natychmiast. - powiedziała zbulwersowana i poszła dalej korytarzem.

Pięknych mam rodziców, jedyna wartość w ich życiu to pogoń za pieniędzmi.

 

***

 

-Cześć córciu, jestem tylko przelotem, mam w domu parę obowiązków. Jak się czujesz?

- W porządku.

- Potrzebujesz czegoś? Obok szpitala jest supermarket. Mogę coś przynieść.

- Nie dziękuję.

- Rozmawiałam z lekarzem. Chcę byśmy cię wysłali do specjalnej kliniki. Najlepiej jeszcze dziś wieczorem. Wprawdzie tutejsi lekarze się nie zgadzają, ale w tamtej klinice już omówiłam problem i tam zajmą się tobą natychmiast. Także bądź przyszykowana na dziś wieczór - powiedziała już prawie wychodząc z sali.

- Nie.

-Słucham?

-Chyba jeszcze wyrażam się jasno. Nigdzie nie jadę do żadnej kliniki.

- Jestem twoim rodzicem. Ja o tobie decyduję.

- A ja jestem pełnoletnia. Sama o sobie decyduję. Także sama powinnam decydować o swoich własnościach, prawda? Ja twoich drogich sukienek nie sprzedaję - powiedziała mocno sarkastycznym donośnym tonem.

- Twoja zabawka nie będzie niepotrzebnie zagracać garażu. Już go nie potrzebujesz bo nigdy go nie dosiądziesz. Kaleki nie jeżdżą.

- Przekonamy się - powiedziałam przyjmując kolejne wyzwanie do swej kolekcji.

Komentarze

agmana zawzięta dziewczyna, lubię ją :)
01/09/2013 12:17:53
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika sexyalien.