Lâme en peine
Il vit mais parle ŕ peine
Il l'attend devant cette photo d'antan
W nocy wróciła Kasia z Robertem i Sylwią, a ja się z nikim nie przywitałam, bo spałam, Pala też spała, potem grałam w CocoPPę Play, a kiedy już postanowiłam wyjść, to stwierdziłam, że jestem i tak w piżamie, więc tylko potajemnie pójdę umyć zęby do łazienki.
Obejrzałam jakieś wideo o Tree House Dolls. Przemiany Bratz raczej trochę bardziej do mnie przemawiają niż Barbie, bo Barbie mają jeszcze w miarę normalnego rozmiaru usta. Najbardziej podobają mi się rude i piegowate. Hee, to było chyba do przewidzenia.....
Nie wiem, co będę dzisiaj robić.
Poza tym od jakichś dwóch dni mam bransoletkę-różaniec od cioci. Jest trochę jak kosmos. Cioci kojarzył się z Ametystem. Paula ma granatową, Gosia czerwoną, a Ela zieloną i brązową.
W pasmanterii kupiłyśmy z Gosią mulinę, ja wzięłam malinowo-wiśniową, kawową i mleczną/cytrynową (najpierw byłam trochę zawiedziona, ale nie aż tak, i myślałam, że jest cytrynowa, ale chyba okazuje się mleczna).
Teraz będę chyba szukać pudrowych bransoletek na allegro. Powinnam też coś zjeść, bo tylko piłam mleko i spróbowałam chrupków o smaku pizzy, które leżały na stole w kuchni.
Il, il n'est pas fou
Il y croit c'est tout
Il la voit partout
Il l'attend debout