Klikniesz? :*
Hooligans, część 1
- Ja już jadę- krzyknęłam do rodziców i wybiegłam z domu. Wsiadłam do auta mojego przyjaciela i opadłam na siedzenie.
- Będzie dziś ciężko- stweierdził pod nosem odjeżdżając spod mojego bloku.
- Dadzą radę- starałam się dodać nam wiary po czym poprawiłam szalik na mojej szyi.
- Okaże się, poza tym podobno chłopaki przygotowali niezłą oprawę na dzisiejszy dzień.
- Wszystko pójdzie z dymem- uśmiechnęłam się i poczułam adrenalinę. Już po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu i czekaliśmy, aż wpuszczą nas na trybuny.
Jedni zaczynali już krzyczeć, inni palili papierosy i pili piwo, żeby się wyluzować. Policja przywoływała małe grupki do porządku, sytuacja taka jak zawsze. W końcu weszliśmy i zajęliśmy swoje miejsca. Na trybunach panowała pełna moblizacja, słuchaliśmy naszego młynowego. Parę osób szeptało między sobą, że po meczu będzie jakaś akcja.
Spojrzałam wymownie na Josha, w tym samym momencie zabrzmiał pierwszy gwizdek i nasz głośny doping rozniósł się po całym stadionie.
Po dwóch godzinach wyszliśmy zadowoleni- wygraliśmy nie pierwszy raz w tym sezonie. Zaraz po opuszczeniu murów ubraliśmy kominiarki i dużą grupą skierowaliśmy się w wyznaczone wcześniej miejsce. Już czekała na nas ekipa tamtego klubu, ich frekwencja nie zawiodła, może było ich nawet więcej niż nas.
Zasady fair play, walczymy na pięści, bez sprzętu. Wszelkie noże i maczety nie wchodziły w grę. Natarliśmy na siebie, walczyliśmy za klub! Poczułam kilka ciosów, jednak sama nigdy nie pozostawałam dłużna. Walczysz dopóki nie padniesz-zasada prosta i jasna.
Więc tak zrobiliśmy, tyle, że padli oni. Czułam ból barku i leciała mi krew z wargi. Nieco obolała wsiadłam do samochodu razem z kumplami Josha. Była już prawie północ, na ulicach nie było tak dużeg ruchu, jechaliśmy około 150 km na godzinę.
Zatrzymaliśmy się na stacji, w toalecie obmyłam twarz i kupiłam wodę.
- Możemy jechać dalej- wsiadłam, jednak zauważyłam, że mojego przyjaciela nie ma na miejscu kierowcy.
- Gdzie on jest?- zwróciłam się do chłopaków z tyłu. Popatrzyły na mnie trzy pary ciemnych oczu. Wszyscy byli łysi a przez swoje napakowane ramiona ledwie się mieścili na siedzeniach.
- Poszedł zadzwonić- odparł jeden z nich. Patrzył na mnie ze spokojem, ale widziałam też to co zawsze. Tacy jak oni podziwiali takie jak ja. Prosta zależność, niewiele dziewczyn biło się za swój klub, a ja to robiłam. To mój obowiązek, nie ma nic ważniejszego.
- Jestem- Josh wsiadł i szybko ruszył. Zmrużyłam oczy i przestałam patrzeć na jednego z łysych. Zapięłam pasy i czekałam, aż dojedziemy na moje osiedle.
Po kilku minutach trzasnęłam drzwiami i pobiegłam pod mieszkanie. Otworzyłam je i po cichu przedostałam się do toalety. Wzięłam prysznic, następnie zrobiłam okład na bark i twarz- nie chciałam rano obudzić się cała spuchnięta.
CDN.
Ktoś będzie czytał dalej? :)
Będzie wpleciony wątek miłosny, obiecuje :P
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24:) milionvoicesinmysoulNo i Jedziemy w nowy tydzień. halinam:) damianmafiaKrwawodziób slaw300Bażant pospolity vrgraf