To dla mnie ważne. . . Mogę prosić każdego kto czyta o kliknięcie? Chciałabym zobaczyć ile Was tak naprawdę jest :)
Black eyes, część 32.
- Co ty wyprawiasz? Słońce już dawno minęło tamto miejsce- zapłakana rzuciłam się na Caleba i zaczęłam okładać go pięściami.
- Haeven, przestań- złapał mnie za rece i ostro popatrzył w oczy.
Skuliłam się i przekręciłam głowę, żeby na niego nie patrzeć.
W końcu wyrwałam się i odeszłam. Usiadłam na ciepłym piasku wpatrując się w przestrzeń. Nie docierała do mnie myśl, że to wszystko jest wymyślone. Stworzone przez niego, nie prawdziwe.
- Przepraszam, ojciec mnie zatrzymał- westchnął ze smutkiem. Usiadł za mną oplatając mnie nogami i lekko całując po karku.
- Co teraz będzie?- oparłam się o niego zamykając oczy.
- Musimy odpocząć. Jutro mamy do zrobienia coś ważnego- mocno mnie przytulił.
- Co dokładnie?- zapytałam sennie.
- Idziemy do Piekła- musnął ustami moją skroń, bezwładnie opadłam na Caleba i zasnęłam.
Obudziło mnie gorące słońce i coś mocno oplatające moje ciało. Zaspana otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Caleb miażdży mnie w swoich ramionach.
Westchnęłam próbując uwolnić się z uścisku, poruszył się i od razu obudził.
- Co się stało?- przetarł twarz.
- Chciałeś mnie zabić- mruknęłam.
- Przepraszam- nachylił się nade mną.
Jego oczy nie były już takie smutne ani ponure. Tańczyły w nich małe iskierki, usta nie przestawały wyginać się w uśmiechu.
Wyciągnęłam rękę i dotknęłam jego policzka. Nie golił się chyba jakoś tydzień, wyglądał tak seksownie. Wplotłam palce w jego potargane włosy lekko mrużąc powieki. Przyglądał mi się zaintrygowany, zbliżył się siadając na mnie okrakiem.
Drugą ręką przejechałam po jego nagim, umięśnionym torsie. Uniosłam głowę szukając ustami jego szyi.
Drasnęłam ją zębami i przejechałam językiem po jego obojczyku.
Jego oddech przyspieszył, byłam górą.
Cicho zamruczałam mu do ucha i złapałam za pasek jego spodni.
Wpiłam się w jego usta rozpinając rozporek.
Położył się na mnie i zacząć jeździć ręką po moim udzie, po chwili złapał za moje majtki.
Przewróciłam go na plecy i sprawnym ruchem zdjęłam jego spodnie.
Patrzył na mnie lśniącymi oczami i z rozchylonimi wargami. Czekał na mój następny ruch rozbierając mnie wzrokiem. Wiedziałam to, czułam.
- A to kara, za wczorajsze spóźnienie- wyszeptałam mu do ucha i w ułamku sekundy z niego zeskoczyłam.
Był równie zszokowany co ja rozbawiona. Moja zemsta się udała, gratulowałam sobie w duchu.
Zasłużył na to, żebym pozostawiła go samego, podnieconego i rozpalonego.
Wczoraj przeżywałam coś podobnego.
No, może to nie było aż tak wredne.
Pociągnęłam sukienkę w dół i odwróciłam się do niego tyłem. Uśmiechając się pod nosem przejechałam dłonią po moim pośladku i odeszłam wolnym krokiem.
- Zapamiętam to sobie- krzyknął niby zły, niby rozczarowany.
Z powrotem odwróciłam się do niego przodem i popatrzyłam w jego oczy. Zamrugałam rzęsami i zadziornie się uśmiechnęłam.
W końcu podniósł się z piasku i chwycił swoje spodnie. Z zacisniętymi wargami założył je i podszedł do mnie.
- Idziemy do ojca- oznajmił chłodno.
- Ochłoń trochę- zaśmiałam się i złapałam go za ramię. Zmusiłam go, by popatrzył w moje oczy i ujęłam jego twarz. Przymknęłam powieki i kilka razy lekko musnęłam jego wargi. W końcu złapał mnie w talii i mocno do siebie przyciągnął.
- Jesteś najbardziej wrednym stworzeniem jakie znam- wydyszał między pocałunkami.
Wiem- pomyślałam, ale nie odważyłam się powiedzieć tego na głos.
- Po co mamy tam iść?- zapytałam jeżdżąc palcem po jego wargach.
- Zobaczysz na miejscu, zamknij oczy- polecił.
Kiedy pozwolił mi patrzeć znajdowaliśmy się w niezwykłym miejscu.
Przestrzeń wokoło była szaroczarna. W powietrzu przed nami wisiała ogromna brama. Płonęła żywym ogniem, czuć było jej żar.
Po jej dwóch stronach stali strażnicy, byli wysocy i przypominali ludzi. Nie mieli uszu, oczami były dwie czarne kulki. Usta mieli zasznurowane czerwoną nicią, która również zdawała się płonąć. Włosy pałały piękną czernią, w rękąch trzymali widły oplecione wężami.
Caleb chrząknął, a oni nagle upadli na kolana. Popatrzyłam na niego zdezorientowana i oplotłam palcami jego nadgarstek.
Lekko popchnął mnie w stronę wejścia, bałam się tego ognia.
Zamknęłam oczy i powoli stąpając przed siebie przeszłam na drugą stronę.
Wiele nie różniła się od tej sprzed bramy, jednak tutaj działo się więcej.
Długa dróżka wyłożona była kamienną płytą, nad nami unosiła się szara mgła.
Po obydwu stronach chodnika znajdowały się trawniki koloru czarnego. Siedzieli na nich zwykli ludzie, rozmawiali. A nad nimi fruwali Upadli Aniołowie, słudzy Szatana. Ich czerwone skrzydła, jak można się domyśleć, również płonęły. Szaty i rogi miały intensywny kolor węgla.
Kiedy zaważyli Caleba wszystko natychmiast ucichło, a Upadli spuścili głowy.
- Co to ma znaczyć?- syknęłam. Chłopak obdarzył mnie krótkim spojrzeniem mówiącym: cicho bądź.
Westchnęłam i spuściłam wzrok.
- Proszę, Panie- zachrypnięty głos dotarł do moich uszu. Zszokowana zmierzyłam go wzrokiem.
- Możesz odejść- odparł chłodno.
Moje usta lekko się rozchyliły, co on wygadywał?
Upadły oddalił się, a w rękach Caleba pozostała krwista suknia.
- Załóż ją- polecił.
- Mam się tutaj rozebrać?- zmarszczyłam czoło. Na temat tej sytuacji postanowiłam porozmawiać z nim na osobności, to nie był dobry moment.
- Nie, weź ją i przyłóż do ciała- zaśmiał się.
Pokręciłam głową i zrobiłam jak kazał. W jednej sekundzie znalazła się ona na moim ciele wytwarzając potężne płomienie.
- Spalę się- pisnęłam niekontrolowanie i chciałam jakoś ją zerwać.
- Przestań, nic ci nie będzie. Weź mnie pod rękę i chodź- był taki poważny. Nawet nie zauważyłam kiedy jego strój zmienił się w cały czarny smoking. Znów wyglądał tak seksownie, a ja nie mogłam nawet się do niego zbliżyć.
Szliśmy powoli w ciszy, inni patrzyli na nas zaczarowani i zadziwieni.
- Ojcze, oto Haeven- usłyszałam. Podniosłam wzrok i poczułam mocne uderzenie w plecy. Przeszywający ból powalił mnie na kolana.
CDN.
Jesteście wspaniali, dziękuję .
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24:) milionvoicesinmysoulNo i Jedziemy w nowy tydzień. halinam:) damianmafiaKrwawodziób slaw300Bażant pospolity vrgraf