Kochani, ta część jest dla mnie bardzo ważna, dlatego mam prośbę. Możecie napisać mi szczere opinie na jej temat? Z góry bardzo dziękuję. Za kliki również, niesamowicie motywują. Miłego czytania i odkrywania tożsamości Caleba ! :)
Black eyes, część 30.
Czułam, że w moje ciało wstąpiła jakaś dziwna siła, biegłam nie oglądając się za siebie.
Mroczne myśli wypełniały moją głowę, byłam zła. Na Caleba, na wszystkich. Oszukał mnie, wiedziałam to. Skąd?
Oto zagadka.
- Nie!- wrzask rozległ się tuż przy moim uchu, mocny uścisk mnie unieruchomił.
- Puszczaj!- krzyknęłam i zaczęłam kopać chłopaka. Po chwili mocno przejechałam paznokciami po jego skórze, nie zareagował. Wierzgałam się i wyrywałam, nie robiło to na nim żadnego wrażenia.
W końcu ciężko dysząc rozluźniłam się, zaczął przekręcać mnie w swoją stronę.
Wykorzystując sytuację kopnęłam go i odepchnęłam. Jednak zanim zdołałam ruszyć był znów przy mnie, tym razem rzucił mnie na trawę i usiadł mocno ściskając kolanami moje biodra.
- Nie zabijaj mnie- szepnęłam czując piekące łzy na policzkach.
- Haeven- zbliżył swoją twarz i złapał mnie za policzki. Automatycznie przestałam oddychać i przymknęłam powieki. Bicie mojego serca przyspieszyło, byłam przerażona.
W głowie pojawiły się obrazy moich rodziców, Erica, Maci, Charliego. Uśmiechniętego Caleba, tego było za dużo.
Poczułam, że muszę walczyć. Nie mogę się poddać i przegrać. Nie byłam taka, to nie ja.
Z całej siły uderzyłam go pięścią w twarz i zacisnęłam zęby na ręce, którą trzymał bardzo blisko.
Wykrzyczałam coś niezrozumiałego i z płonącymi oczami zepchnęłam go z siebie.
W głębi duszy czułam, że dam radę. Mogłam go pokonać, ale musiałam działać szybko.
Zacisnęłam pięści dodając sobie odwagi i biegiem ruszyłam przed siebie. Nie słyszałam żadnych odgłosów, miałam wrażenie, że jestem sama.
Pech chciał, że wokół nie było domów. Wybrał sobie jakieś odludzie, żeby mnie zabić. Hamowałam łzy i z każdą kolejną sekundą czułam, że nogi zaczynają odmawiać mi posłuszeństwa.
- Nie uciekniesz- cichy szept przyprawił mnie o dreszcz. Mocne palce oplotły moje nadgarstki. Powalił mnie na ziemie, o dziwo nie wywołując we mnie bólu. Pewnie najlepsze zostawił sobie na koniec.
Przygniatał mnie swoim ciężkim i wysportowanym ciałem.
W mojej głowie kłębiło się mnóstwo sprzecznych myśli. Nie mogłam wymyślić ani jednego sposobu, żeby się wydostać. Ucieczka nie wchodziła w grę, był za dobry.
Pod ręką nie miałam żadnego przedmiotu, którym mogłabym mu zagrozić.
- Posłuchaj mnie- krzyknął wpatrując się w moje oczy.
- Ty morderco- wydyszałam wściekła.
- Nie nazywaj mnie tak- zrobił się czerwony, taki zły.
- Nazywam rzeczy po imieniu- syknęłam. Czułam się tak dziwnie, źle. Nigdy nie przypuszczałabym, że powiem tak kiedyś do Caleba. Opiekował się mną a to wszystko było na pokaz.
- Przestań, przestań, przestań- powtarzał w kółko, jakby bezradny. Przetarł twarz rękami, w jego czarnych oczach zalśniły łzy.
Nie mogłam dać się na to wszystko nabrać, chociaż jego płacz łamał serce również mi.
W tak krótkim czasie przywiązałam się do złego człowieka, musiałam za to zapłacić.
- Wypuść mnie- zaczęłam błagać. Co innego mi zostało? Modliłam się w duchu, by zrezygnował z tego wszystkiego. Te głosy, oni mi powiedzieli. Od początku planował mnie zabić, nie miałam być jego pierwszą ofiarą. Cieszyło go to, czerpał satysfakcję z zabijania.
- Nie mogę- nagle opadł na moją pierś, wtulając się w moją szyję.
- Odsuń się- mój głos drżał, bałam się jak nigdy dotąd.
- Dlaczego im wierzysz? Nie znasz ich, to kłamcy. Chcą mieć cię u siebie, będziesz niewolnicą. Zabiją cię jak twoich rodziców, wykorzystają i odetną od wszystkich, rozumiesz? Będziesz sama, przez wieczność- zacisnął ręce na moich nadgarstkach i mówił szeptem, płacząc. Jego gorzkie łzy skapywały na moją twarz wytwarzając przyjemne ciepło. Ale nie mogłam o tym myśleć, o czym on opowiadał?
- Nie mów takich rzeczy, to straszne!- krzyknęłam błagalnie połykając krople spadające z moich oczu.
- Musisz poznać prawdę, nie pozwolę im na to- pociągnął nosem.
Wyglądał tak żałośnie, co miałam zrobić? Komu ufać i jak pomóc?
- Jaką prawdę? Ukrywasz to wszystko, mam dość. Umrę- zaczęłam krztusić się od tego wszystkiego, Caleb zszedł ze mnie i posadził. Sam usiadł na przeciwko, nie trzymał mnie. Patrzył mi w oczy a ja biłam się z myślami. Uciec, zostać?
- Oni kłamią. Ludzie na Ziemi kłamią- zaczął zamykając oczy.
- O czym mówisz?- wbiłam wzrok w drzewo gdzieś w oddali.
- Niebo. Wmawiają wam, że to raj. Staracie się, żeby dostać się tam po śmierci. Że niby rządzi tam wspaniały Bóg, do pomocy ma uczynne i kochane Anioły. To wszystko nie prawda. Każdemu przydzielony jest jeden Anioł, inaczej kat. Żyjecie oddzieleni od swojej rodziny, która również tam trafiła. Przez całą wieczność śłużycie im i wykonujecie rozkazy. Mogą zarządać wszystkiego. Jeśli się sprzeciwicie wysyłają waszą duszę do Pokoju Bólu. Cierpicie tam katusze, niewyobrażalne. Każdy, kto umarł śmiercią tragiczną automatycznie trafia do Nieba. A ci, którzy umierają ze starości lub choroby trafiają do Piekła. O resztę dusz toczy się bój, wygrywa silniejszy.
- Rodzice są w niebie?- wyszeptałam dusząc się tymi informacjami.
- Niestety. Uniknęłaś tego, rozumiesz? Oszukałaś przeznaczenie. Mieliście jechać wtedy razem, ale udało ci się zostać w domu. Przekonałaś ich, rozzłościłaś Boga. Przyrzekł sobie, że będzie cię miał. Próbuje wszelkich sposobów, ale jestem tu też ja.
- Kim jesteś?- załkałam. Drżącymi dłońmi wycierałam mokre policzki. Miałam wrażenie, że moje serce nagle przestanie działać i zniknę.
- Najpierw Piekło. Mówią wam o nim same straszne rzeczy. Szatan nie jest zły, Upadłe Anioły, które mu służą też nie. Tam też nie macie pełnej swobody, ale nie zmuszają was do niczego. Żyjecie razem, ale krótko. Tak, to jest najgorsze w Piekle. Kiedy dusza przeżyje tyle samo lat ile na Ziemi wysyłana jest na Most Zapomnienia. Tam dobrowolnie musi skoczyć w otchłań i znika. Nikt nie wie co się z nimi dzieje, ale nie ma ich już nigdzie.
- Nie, nie prawda. Przestań kłamać, wymyśliłeś to, żeby odwrócić od siebie moją uwagę. Wiem to- zrozpaczona pociągnęłam nosem.
- Mówię ci to, bo muszę cie ochronić. Nie chcę, żebyś trafiała do Nieba, nie możesz. W Piekle też cię stracę, za szybko. Z resztą, Piekło nie wygrałoby o ciebie walki, jest za słabe. Niebo cię zniszczy, nie możesz cierpieć.
- Kim ty jesteś? Powiedz mi kim jesteś?- wydyszałam wstając. Szumiało mi w głowie z przerażenia i niedowierzania. To nie mogła być prawda, napewno nie.
- Synem Szatana.
CDN.
Nie wiem jakim sposobem wymyśliłam to wszystko na poczekaniu. Zaczynając tą część nie miałam pojęcia co napiszę, powstało to co widzicie u góry. Mam nadzieję, że jest w porządku.
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24:) milionvoicesinmysoulNo i Jedziemy w nowy tydzień. halinam:) damianmafiaKrwawodziób slaw300Bażant pospolity vrgraf