Na początek pozdrowienia dla wiernej Czytelniczki ( You know <3 )
Black eyes, część 29.
- Weź mnie do domu- poprosiłam kiedy ta cała szopka się skończyła.
- Nie chcesz z nimi tego na spokojnie wyjaśnić?- zapytał jakiś nieobecny.
- Nie chcę ich widzieć- zakończyłam niewygodny temat i ruszyłam przed siebie.
- Pojedziemy do mnie- oznajmił łapiąc mnie za ramię.
- W porządku- popatrzyłam na niego z ukosa. W tym stroju był tak pociągający, że nawet mi ciężko było oderwać od niego wzrok. Czułam spojrzenia tych wszystkich dziewczyn. Do niego wzdychały z uwielbieniem, a na mnie syczały z wściekłości.
A on zdawał się tego nie zauważać, po prostu stał.
- Nic nie rozumiem, wiesz?- jęknęłam ze smutkiem.
- Ja też nie, niestety- musnął palcami moją dłoń chcąc dodać mi otuchy. Otworzył mi drzwi do samochodu i ruszyliśmy przed siebie.
Ignorując podły nastrój podgłośniłam radosną piosenkę z radia i zdjęłam szpilki. Podkuliłam nogi i zaczęłam cicho śpiewać. Uchyliłam szybę, wiatr lekko rozwiewał moje włosy.
Caleb jechał nie odzywając się. Czasem na mnie spoglądał śmiejąc się pod nosem.
Na mojej buzi w końcu pojawił się uśmiech, patrzyłam na niego czując się tak beztrosko.
Przymknęłam oczy i przeczesałam włosy.
W pewnym momencie poczułam bardzo mocne szarpnięcie. Zdenerwowana uniosłam powieki, Caleb zatrzymał się na poboczu.
Przez chwilę patrzył w przeciwnym kierunku, zaczął ciężko dyszeć. Żadne auto nie jechało z naprzeciwka, nie było też zwierząt.
- Co się stało?- szarpnęłam nim. Byłam zła, co on wyprawiał i dlaczego chciał przyprawić mnie o zawał?
Nasze spojrzenia skrzyżowały się a ja znów poczułam, że jestem za ostra.
Dlaczego widziałam w nich smutek i ból? Co takiego nie pozwalało mu normalnie żyć i funkcjonować? Dlaczego tak rzadko się uśmiechał i skrywał emocje?
- Hej- lekko klepnęłam go w policzek i odpięłam pasy. Wsunęłam się na jego kolana i ujęłam jego twarz.
- Haeven, przestań- zacisnął powieki starając się mnie odpędzić.
- Co z tobą?- zapytałam zaniepokojona.
- Nic- wyczułam, że bicie jego serca przyspieszyło. Położyłam dłoń na jego piersi i wbiłam w niego swoje spojrzenie.
- Nie próbuj mnie okłamywać- ostrzegłam go i zbliżyłam do siebie nasze twarze. Oparłam o siebie nasze czoła i zamknęłam oczy.
- Calebie, ja wiem. Ukrywasz coś i za wszelką cenę nie chcesz powiedzieć co to takiego. Ale ja to odkryję, obiecuję. I wtedy już nie będzie wyjścia- wyszeptałam i powoli wróciłam na swoje siedzenie.
- Nie grzeb w moim życiu- obdarował mnie krótkim spojrzeniem.
- Ty wszedłeś w moje, dopuść mnie do siebie- odparłam hardo.
- Nie życzę sobie, żebyś się w to mieszała- warknął.
- Ja też sobie nie życzę. I w dupie mam, że niby mnie chronisz i pomagasz. W dupie, sama sobie poradzę. A jak mnie zabiją to trudno- wrzasnęłam i wyskoczyłam z samochodu. Mocno trzasnęłam drzwiami i zaczęłam iść w stronę, z której przyjechaliśmy.
Było trochę ciężko, moje szpilki zostały w aucie Caleba.
- Nie denerwuj mnie- usłyszałam nad uchem i poczułam uścisk w pasie. Chłopak po prostu zarzucił mnie sobie na plecy nie licząc się z moim zdaniem.
- Puszczaj- zaczęłam krzyczeć i kopać.
- Nie zachowuj się jak pięciolatka, jedziemy- jego ton złagodniał, znów był tym samym Calebem.
- To ty zachowujesz się jak dziecko. Mam cię dość- warknęłam i skarciłam się w myślach. Wcale tak nie było, kogo próbowałam oszukać?
- Tak?- wyczułam w jego głosie zdziwienie. Postawił mnie przed sobą i przekręcił głowę. Bacznie mi się przyglądał a ja z każdą sekundą stawałam się coraz bardziej onieśmielona i spuszczałam wzrok.
- Nie- szepnęłam odwracając się o sto osiemdziesiąt stopni. Policzki piekły mnie ze wstydu. Nie chciałam, żeby na mnie patrzył.
- Wiesz co?- mruknął do mojego ucha, czułam jego oddech.
- Co?- zapytałam starając się rozluźnić.
- Zachowujesz się jak typowa kobieta- jego usta nagle przywarły do skóry na moim karku.
- Czyli?- mruknęłam zdezorientowana, ale dałam ponieść się emocjom.
- Bardzo niezdecydowana- odsunął się i podszedł do samochodu.
Po chwili ciszy zaciskając wargi wróciłam do auta.
Jechałam spoglądając za szybę, musiałam wszystko przemyśleć. Chociaż było ciężko, wciąż czułam jego miękkie usta. Z jednej strony cieszyłam się, że nic więcej się nie wydarzyło, a z drugiej czułam lekkie rozczarowanie.
Brakowało mi drugiej osoby, tak długo byłam sama.
- Jesteśmy- niski głos Caleba wyrwał mnie z zamyślenia. Otępiała popatrzyłam najpierw na niego, potem na stopy i w końcu wysiadłam.
Przede mną stał niewielki, drewniany domek. Bez żadnego ogródka, brak kobiecej ręki.
W ciszy weszliśmy do środka, po moim ciele przebiegł przyjemny dreszcz. Chociaż byliśmy sami, panowała taka rodzinna atmosfera. Było ładnie, schludnie i przytulnie.
- Kawy?- zapytał w końcu. Ta cisza zaczynała mnie męczyć.
- Proszę- rozgladnęłam się po czym usiadłam na podłodze obejmując kolana rękami.
- Może dam ci krzesło?- zmarszczył brwi.
- Tutaj mi wygodnie- przymknęłam powieki.
Krzątał się po kuchni kilkanaście minut przygotowując zwykły napój. Zaczęło mnie to denerwować, ale nie okazywałam tego. Siedziałam z zamkniętymi oczami i wsłuchiwałam się w swoje myśli.
Poczułam, że moja głowa nagle zaczyna pulsować, a w uszach zaczęło mi szumieć. Słyszałam jakieś zagłuszone szepty i krzyki, nie wiedziałam co zrobić. Złapałam się za włosy i mocno pociągnęłam. Chciałam czuć wszystko, byle nie ten ból rozrywający moje serce.
- Haeven- mocne szarpnięcie wyrwało mnie z amoku, byłam na zewnątrz. Chłopak patrzył na mnie zdezorientowany i zdenerwowany. Potrząsał mną patrząc głęboko w oczy.
- Ostrzegli mnie. Jesteś zły- wydyszałam, wyrwałam się z jego uścisku i zaczęłam uciekać ile sił w nogach.
CDN.
I jak wrażenia? ;)
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24:) milionvoicesinmysoulNo i Jedziemy w nowy tydzień. halinam:) damianmafiaKrwawodziób slaw300Bażant pospolity vrgraf