Mam nadzieję, że jest chociaż jedna osoba, która czekała na mój powrót.
Przepraszam Was za tak długą przerw i proszę o wyrozumiałość, wyszłam z wprawy...
Krzyk, część 1.
Wyszłam z budynku, świeży podmuch wiatru owinął moją twarz. Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami za moimi plecami. W duchu pożegnałam przeszłość i wsiadłam do samochodu.
Podróż trwała trzy godziny. Przez całą drogę musiałam oglądać zadowolone twarze Poly i Dereka. Moich nowych rodziców.
W końcu dotarliśmy na miejsce. Do mojego domu, również nowego.
Widać było, że na brak pieniędzy nie narzekali. Ogromny ogród, mnóstwo drzew i kwiatów. Na tyłach altanka, duże huśtawki.
Przyglądałam się wszystkiemu w zupełnej ciszy. Nie mogłam sobie tego wyobrazić.
Mieszkać w obcym domu, z obcymi ludźmi, których mam nazywać rodzicami, z dwójką rodzeństwa, którego imion nawet nie znam.
Abstrakcja. Koszmar.
- Dawn, chodź do środka. Pokażemy ci pokój i będziesz mogła robić co chcesz- poleciła Poly.
Bez słowa przeszłam przez próg dużego domu. Najpierw zobaczyłam ogromną szafę na kurtki i buty. Miliony par butów. Ja miałam tylko dwie. Trampki i jakieś za małe kozaki na zimę. Później przeszliśmy do salonu. Na środku stały trzy skórzane, ciemne kanapy. Na ścianie wisiał ogromny telewizor. Do tego jakieś egipskie ozdoby. Wazy, flakony i cholera wie co jeszcze.
Ominęliśmy kilka pokoi od razu kierując się po schodach w górę.
Przede mną rozciągnął się długi korytarz. Po lewej stronie trzy pary drzwi, a po prawej dwie. Na przeciwko piąte wejście.
Tak na marginesie to uważam, że za mało. Mogli zrobić jeszcze pięćdziesiąc cztery tysiące trzysta osiemdziesiąt dwa wejścia...
Przejdźmy do rzeczy. Na samym końcu stała łazienka. Wielki prysznic, wanna. Dwie umywalki, kilka szafek, ogromne lustro.
W końcu nadszedł czas na mój pokój.
Derek otworzył jedne z drzwi po prawej stronie.
- Rozgość się, wszystko jest Twoje. Na przeciwko jest pokój Juliena, naszego syna. A obok Monique, jego siostry. Rozpakuj się, jak będziesz czegoś potrzebować to zejdź na dół.
- Dziękuję- mruknęłam i usiadłam na wielkim łóżku.
Rozejrzałam się dookoła. Ściany były turkusowe, z wyjątkiem jednej z nich i sufitu, które były szare. Ładne połączenie.
Czarne biurko stało pod jedną ze ścian, a na przeciwko ogromna szafa tego samego koloru.
Szybko wypakowałam ubrania, których nie było za wiele. Co mogli dać mi w domu dziecka? Kilka szmat.
Ubrałam jakieś czystsze dresy i koszulkę. Długie brązowe włosy spięłam w kucyka na czubku głowy. Twarz posmarowałam kremem, wzięłam książkę i zeszłam na dół.
- Idę się przejść. O której mam być?- zapytałam Poly.
- Ciemno robi się dopiero o dwudziestej drugiej, więc masz sporo czasu. U nas nie ma ograniczeń, ale uważaj na siebie.
- Dobrze.
Ubrałam trampki i wyszłam z domu. Po drodze zauważyłam ładny park, który jak się okazało był niedaleko mojego domu. Szłam jakieś pół godziny. Ciepłe, czerwcowe popołudnie, lekki wiatr, słońce, natura.
W takiej atmosferze świata chciało się przebywać dzień i noc.
Dotarłam do parku i wybrałam pustą ławkę pod jednym z drzew. Otworzyłam " Niezgodną" i chłonęłam każde słowo.
Z transu wyrwały mnie jakieś krzyki. Podniosłam głowę znad książki i rozglądnęłam się dookoła. Nie działo się nic strasznego. Dwoje staruszków siedziało na przeciwko, słońce już prawie schowało się za drzewami.
Z dziwnym uczuciem wstałam i zaczęłam iść w kierunku domu.
Kiedy doszłam na miejsce było już całkiem ciemno. Zdjęłam buty i weszłam do środka. Było cicho i ciemno, Poly i Derek najwyraźniej spali.
Wyszłam po schodach od razu kierując się do swojego pokoju. Widziałam, że w dwóch innych pokojach pali się światło.
Nie zapukałam. Nie przywitałam się. Chyba się bałam. Albo wstydziłam.
Czułam się jak intruz. Okropnie. Usiadłam na łóżku i wpatrywałam się przed siebie. Zegar wskazywał wpół do jedenastej.
Przeszłam do okna przy okazji je otwierając.
Zawładnęła mną cisza, słuchać było tylko szum drzew. Taki władczy, prawdziwy.
Tylko przyroda na tym świecie była dobra. W niej można było wyczuć serce, jakiś cel.
Prawie zatonęłam w ciemności, kiedy usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Proszę- odezwałam się drżącym głosem po chwili milczenia.
CDN.
Inni zdjęcia: Ława z kloca. ezekh114KWIATY WIŚNI JAPOŃSKIEJ xavekittyxRaczej damskie. ezekh114... maxima24... maxima24... maxima24Reita xxtenshidarkxx... maxima24... maxima24Wiosna 2025r. rafal1589