Pamiętnik, część 46. Ostatnia.
- Wszystko przygotowałaś?- krzyknęła mama z kuchni.
- Tak. Idę na górę. Ubiorę się i ogarnę. Zajmiesz się Braianem?- zapytałam.
- Jasne. Idź się przygotuj.
Uśmiechnęłam się pod nosem i wbiegłam do pokoju. Otworzyłam szafę. Wyciągnęłam kremową, koronkową sukienkę z paskiem w talii i rękawami do łokci. Szybko ją założylam i weszłam do łazienki. Czerwone, długie włosy całkowicie wyprostowałam. Zrobiłam lekkie kreski eyelinerem, rzesy podkręśliłam tuszem. Brzoskwiniową pomadką musnęłam usta, a kości policzkowe podkreśliłam różem.
Uśmiechnęłam się do swojego odbicia i zeszłam na dół.
Dom idealnie posprzątany i przystrojony. Zabawki przygotowane, świeczki wbite w tort. Kubki, szklanki, ciasto, sałatki. Wszystko gotowe.
- Tris. Chodź ubrać Braiana!- usłyszałam głos mamy. Weszłam do kuchni, wzięłam synka i wyszłam z nim na górę. Ubrałam mu czarne spodnie, koszulę, kamizelkę i muchę. Uwielbiałam tak ubrane dzieci. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Mój Braianek miał już okrągły rok.
Ale ten czas zleciał. Oscar teoretycznie powinien za niedługo wyjść, ale są jakieś komplikacje i nie wiadomo kiedy odzyska wolność.
- Zejdźcie na dół, goście są- poleciła mama.
Przywitałam się z Miley i Markiem. Od jakiegoś czasu byli razem. Przyprowadzili też Dereka, małego braciszka Marka. Do towarzystwa dla Braiana.
Powoli zaczęli schodzić się goście, dom roił się od ludzi.
Pilnowanie dzieci, donoszenie jedzenia, dbanie o dobrą atmosferę. Ciężko to wszystko ogarnąć.
Stałam z Braianem na rękch przy oknie, kiedy poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
- Jeszcze jeden gość czeka w drzwiach- poinformowała mama. Zdziwiona zaczęłam iść korytarzem. Minęłam zakręt.
- Wszystkiego najlepszego- szepnął Oscar i podszedł do nas. Łzy zaszkliły się w moich oczach. On też nie ukrywał wzruszenia. Bez słowa podałam mu Braiana.
To był najpiękniejszy obraz w życiu. Po tylu miesiącach.
Po tylu hektolitrach wypłakanych łez.
Po tylu samotnych nocach, zimnych dniach.
Po tylu próbach.
W końcu ujrzałam razem dwóch mężczyzn mojego życia. Już na zawsze. Już nikt nas tego nie pozbawi, nie będzie chciał nas rozdzielić.
- Chodź do nas księżniczko- Oscar przyciągnął mnie do siebie jedną ręką i już swobodnie pozwolił płynąć łzom.
**************************************************************************
Podniosłam oczy znad zeszytu. Zerwałam się z łóżka i zbiegłam po schodach.
- To o was?- oszołomiona zapytałam mamy.
- Co o nich?- wtrącił się mój ciekawski starszy brat.
- Nie ciebie pytam- zgromiłam go spojrzeniem i znów popatrzyłam na mamę. Ona i tata uśmiechnięci pokiwali głowami.
- W ogóle.... Nie mogę uwierzyć- opadłam na kolana brata i pokręciłam głową. Z niedowierzaniem popatrzyłam na ich twarze.
- Zmieniłaś imiona, dlaczego?- zapytałam mamy.
- Nie chciałam żeby w razie gdyby ktoś to znalazł wiedział, że to moja historia. Nie wiem dlaczego.
- Powie mi ktoś o co chodzi?- odezwał się w końcu Dylan.
- Te zeszyty, które czytałam a ty się ze mnie śmiałeś. To były pamiętniki mamy!
KONIEC.
No, Kochani. Nadszedł koniec Pamiętnika.
Niektórym nie przypadł on do gustu, inni wręcz go pokochali. Dziękuję Wam za te wspaniałe komentarze pod notkami, za klikanie. Niby nic, a motywuje do pisania i niesamowicie poprawia humor! :)
Mam nadzieję, że zakończenie przypadło Wam do gustu. A teraz muszę zacząć myśleć nad czymś nowym, oby lepszym.
Jesteście najlepsi :*