Siadam na parapecie z papierosem w ustach, przykładam nos do szyby, unoszę wzrok w niebo. Myślę o tym czy tęsknisz, kochasz, myślisz, czy też czekasz. Myślę jakbyś zareagował na informację o mojej śmierci. Płakałbyś? Krzyczał? Tłukł naczynia? Roznosił mieszkanie? Uderzał pięścią w ścianę? Zabolałoby Cię to? Wziąłbyś skręta i wyszedł na balkon zajarać? Poszedłbyś po wódkę? Nie dopuszczałbyś do siebie tej myśli? Pogodziłbyś się z tym? Tęskniłbyś? Myślał? Kochał? Czy zapomniałbyś jak wyglądam, jak mówię, jak piszę? Przyjechałbyś na pogrzeb? Myślę, że nie obchodziłoby Cię to czy umarłam, czy istniałam i czy kochałam. Śmiem twierdzić, że cieszyłbyś się z tego powodu. Żyłbyś szczęśliwie. Kiedyś zapytałam, co byś zrobił gdybym umarła, powiedziałeś, że też byś umarł. To było kiedyś. Wszystko było kiedyś. Ja byłam kiedyś. Tylko chuda nie byłam kiedyś i teraz też nie jestem. Ale będę, dla Ciebie. Teraz powiem Ci jak zwykle wieczorem, śpij dobrze kochanie. Kocham Cię.