(uprzedzam z góry, że notka skierowana jest do statystycznego, omamionego przez media, niemyślącego samodzielnie Polaka, który zapewne nigdy tych słów nie przeczyta, a jeśli przeczyta to nie zrozumie. więc w sumie może lepiej jak napiszę to od siebie do siebie :P)
...kartofel, kurdupel PiSior etcetera, etcetera.
Takie miano zyskał poległy Kaczyński za życia. (Zresztą razem z bratem.) A teraz?
Spokojnie, nie mam najmniejszego zamiaru wychwalać śp. Lecha pod niebiosa i udowadniać, jak wielkim był patriotą, prezydentem, człowiekiem i dlaczego każdy z nas powinien go sobie brać za wzór. A to dlatego, że pomimo jego śmierci nie uważam, żeby należał do wielkich ludzi. Był ważny dla kraju, ale nie wielki. Tak samo jak dziesiątki innych polityków czy oficerów. O dziwo, nie należę też do ludzi, którzy twierdzą, że dobrze, że umarł, bo był beznadziejny. I nie protestuję przeciwko pochowaniu zwłok jego wraz z małżonką na Wawelu. Nie uważam, żeby katastrofa była wynikiem spisku nieokreślonych do końca osób, nie obwiniam pilota o niedouczenie, nie obwiniam nikogo na pokładzie o wywieranie nacisku na załogę, żeby szybciej wylądować. Nie wpisuję się w żadne księgi kondolencyjne, nie zapalam zniczy na naszej klasie, facebooku ani gadu, nie noszę czarnej wstążeczki, szczerze mówiąc, nawet nie zapaliłem żadnego znicza naprawdę. Zatem obserwując otoczenie przez ostatnie dni, dochodzę do wniosku, że jestem niegodnym swojej narodowości. Bo co ze mnie za Polak, jeśli nie opłakuję (dosłownie) tragicznej śmierci głowy swojego państwa oraz (co zostało już trochę zepchnięte na dalszy plan) mnóstwa ludzi ważnych i wartościowych?
Nie uważam, żeby zmarły Lech był wielkim człowiekiem, ba, moim zdaniem jego prezydentura pozostawiała wiele do życzenia. Tym niemniej mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że przykro mi, a może nawet i smutno z powodu sobotniej katastrofy. Po powyższych dwóch zdaniach setki (tysiące?) ludzi wyzwałoby mnie od hipokrytów i zarzucałoby mi granie pod publiczkę, wybielanie swojej osoby w oczach innych itepe itede. No bo jak to tak można, żałować śmierci kogoś, kogo się wcześniej krytykowało?! A Radosław Sikorski, ooo ten to dopiero szuja, kilka tygodni temu nazwał prezydenta "małym", a teraz udaje, że mu smutno, żeby zyskać sympatię wyborców!
Ano widocznie można się tak zachowywać. Bo krytyka dotyczy zachowań czy działań danej osoby, a nie człowieka jako istoty żywej. I to, że nie lubiłem Kaczyńskiego nie oznacza, że nie mogę pomodlić się za pokój jego duszy w kościele.
A skoro już o kościele mowa. Jestem wierzący, ale nie zgadzam się z pewnymi stanowiskami Kościoła, a także nie przekonuje mnie całodzienne śpiewanie religijnych piosenek w Lednicy, tańcząc, skacząc i ogólnie będąc na katolickim haju. Ewenement prawda? To tyle jeśli chodzi o wtrącenie religijne.
Nie łażę po ulicy Krakowa z transparentem protestując przeciwko pochówkowi prezydenckiej pary na Wawelu. Ale z drugiej strony nie chcę, żeby nazwać jakiś stadion jego imieniem.
No i przede wszystkim, nie dołączam się do jakichś popierdolonych grup na fejsbuku!
Jan Kowalski has joined the group "[*] dla Polaków, którzy zginęli dzisiaj pod Smoleńskiem", "Żałoba Narodowa" and "Nie dla pochówku Kaczyńskiego na Wawelu". Po angielsku bo zakładałem konto za czasów, kiedy jeszcze opcji PL nie było i przyzwyczaiłem się na tyle, żeby nie zmieniać języka. Poza tym "Stefan likes it." brzmi jak na moje dużo lepiej niż debilne "Stefan lubi to." Ale nie o to chodzi.
Doszedłem do wniosku, że gdyby inwazja Niemców na Polskę odbyła się teraz, to ludzie zamiast zaciągać się do wojska i walczyć, od razu przyłączaliby się do grup "Niemcy, wypierdalać z naszej Ojczyzny!" (Ojczyzny z wielkiej litery, w końcu trzeba okazać swój patriotyzm!) albo "NATO, pomóżcie nam!". No bo kurde, przecież dołączenie się do tego typu grupy jest wyrazem poparcia dla jakiejś idei no i na pewno wielcy tego świata podejmują decyzję na podstawie ilości członków grup na facebooku. Podejrzewam, że przed odpaleniem głowic nuklearnych w tej chwili ratuje nas tylko fakt, że grupa "Nie dla broni atomowej!" ma więcej członków niż grupa "Zdecydowane TAK dla broni atomowej!"
I w zasadzie mógłbym zakończyć swoje nudne rozważania apelem do Was, Rodacy.
Więcej MYŚLCIE, a mniej MÓWCIE. Bo aż mnie skręca jak słyszę babcie w telewizji najeżdżające na ludzi, którzy nie sympatyzują z PiSem, zarzucając im hipokryzję, przy okazji twierdząc stanowczo, że katastrofa to skutek zamachu. Albo krótki wywiad z czterdziestym Warszawiakiem, który stoi pod Pałacem Prezydenckim i mówi, że to wielka strata i brak słów na taką tragedię. Tak samo jak trzydziestu dziewięciu przed nim. Skoro brak słów, to zamilcz człowieku, i w milczeniu okaż szacunek tym, którzy zginęli. To, co można było powiedzieć, zostało już powiedziane setki razy, po co więc powtarzać to po raz kolejny?
Przeżywanie takiego wydarzenia jest sprawą bardzo indywidualną. Więc proszę, poświęćcie chwilkę na swoje własne przemyślenia, a nie podążajcie za trendem promowanym czy to w mediach, czy na forach, czy portalach społecznościowych. To, że milion osób stawia nawiasy z gwiazdką, nie znaczy, że Wy tez musicie. Tak samo jak to, że milion osób uwielbia sushi nie znaczy, że wy też musicie je lubić. To, że jest msza szkolna nie znaczy że musisz w niej uczestniczyć, równie dobrze możesz stwierdzić że masz w dupie tę szopkę i nic Cię to nie obchodzi. Twoje sumienie, twoja sprawa.
Wracając do facebooka, pomijam już kwestię grup typu "Free iPad only for members of this group!" ^^
Polacy to naród skrajności. Albo kochasz PiS, albo nie jesteś patriotą. Albo jesteś ateistą, albo ślepo podążasz za głosem ojca Rydzyka. Albo się lansujesz, albo nie dbasz o siebie. A nastrój powagi utrzymał się kilka godzin? Maksymalnie, jeśli wziąc pod uwagę dyskusje na forach internetowych.
Czy naprawdę nie można mieć umiarkowanych poglądów?
Cześć ich pamięci. I z mojej strony tyle na ten temat.