ja wiem ze to zdjecie jest beznadziejne i wygladam jak przychlast a basisty w ogole nie widac w cieniu.. ale tylko takie wyslali mi ci ludzie ktorych zdazylam przypadkiem zapoznac w Århus..
Eh. tyle nie pisalam ze juz mi sie w ogole nie chce za to zabierac, bo sie wydaje ze za duzo do napisania. Nie opisze wiec 'co u mnie' - kogo to zreszta intersuje..
napisze ze mam wakacje.. bardzo intensywne, ale zawsze to bez szkoly to tak raczej wakacyjnie .. :) A procz tego. To jeszcze porzadna 'szkole zycia'.
Bo wstaje rano i nie pamietam kto i gdzie i co bedzie jutro ani dlaczego znow sie zaslodzilam lub zabralam za duzo, kogo znam a kogo jeszcze tylko udaje ze znam kto jest starszy o pare miesiecy a komu nie dorastam do stop w graniu na pianinie. I nie wiem jaka pogoda jest we wrocku, tam gdzie czesto przyzwyczailam sie budzic.
Streszczajac. Jest naprawde swietnie!! :) Hustawki sa jak zwykle.. zycie jest zmienne i ciagle sie zaskakuje. Bo Nana to krowa, choc Nina jest 3 razy wieksza.
I gdy nie umiem sie wyslowic po poolsku. i po angielsku. i juz nie wiem czy warto mi znac dunski. oooo
i najwazniejsze: PAMIETAM.
:))