Co jak co, ale mimo tego, że w miarę się z nim pogodziłam to i tak nie ulżyło mi na sercu. Nadal trafia mnie szlak, ja mu tego wszystkiego nie zapomnę. Dopiero teraz wszystkie złe chwile skumulowały się w mojej głowie i krzyczą, przypominają o sobie. A We mnie siedzi smutek, złość, gorycz i bezradność. Pojechał już.
Może to i dobrze, ale... Ale boję się, że jak wróci, to mi nawet nie zechce się z nim spotkać, z racji, że teraz mam w głowie wszystko co złe i to zbyt prędko mi nie przejdzie, wiem to. Czuje, że powinnam sobie odpuścić, ale nie potrafię.
Bo na Tym właśnie polega miłość. Że pomimo tego, że jest mi z nim tak bardzo źle, to ja chcę z nim być. Bo nawet taki co przynosiłby mi śniadanie do łóżka, codziennie dawał róże, był miły, kochany, czułe słówka, normalnie ideał, to On nie zastąpiłby mi mojego ukochanego. Brakowałoby mi tego kochanego wariata. Jego głosu, jego ciepłego dotyku, oddechu. Naszych kłótki, tych bezsensownych i tych poważniejszych. Jego czułości i tych mocniejszych nie potrzebnych słów. Tych lepszych i gorszych chwil, Jego słowa " Kocham Cię" Po prostu całego Jego. Ja nie wiem, czy to będzie już związek na Amen, czy tylko tak przelotnie. Ale szczerze - Nie oddam go. Bo jeśli się kogoś kocha, to się nie odchodzi.
Każdy ma swoje typy facetów. A ja właśnie znalazłam sobie nie odpowiedniego. No ale cóż. Kocham.
Tak wiem, że miałam pisać na tym photoblogu historie z życia, które na prawdę coś oznaczały, a piszę to co się dzieje na bierząco, ale po prostu nie mogę już wytrzymać. Wybaczcie mi to moi drodzy.