jezu...
wszystko sie wali, nie wiem co robic. niby sie juz ukladalo ale nie moge po prostu nie. nie chce żyć, wszystko doslownie sie pieprzy ;(
wlasny kuzyn mnie obmacywal a ja nie zareagowalam.. ucieklam pod pretekstem jakiegos sprzątania. nienawidze siebie, nie moglam nic zrobic, zatkalo mnie, on nie wie o co chodzi, nie odzywam sie do niego. Nie moge nic zrobic bo będzie sprzeczka rodzinna.. oczywiscie uwierzą swojemu kochanemu synkowi.. japierdole. dlaczego?