Napisze tylko kilka slow:
„Wiec idziemy cichutko cichutko żeby zobaczyc kto tam jest a tu nagle wylania się nam z tamta ruda …..”-„Glodzillaaaa”
„Cos mnie ciagie i ciagnie ale ja się trzymam…”
„Śmierc Kolarzowi”
„Razem popłyniemy…”
„I to mi się w harcerzach podoba sytuacja niemal krytyczna namiot zalalo i porywa, niemamy gdzie spac, rzeczy pozalowane, ludzie stoja po kostaki w wodzie podtzymujac namiot ale nie załamują się nie sa przygnębieni wrecz przeciwnie… każdy ma banana na twarzy jak cos ; )”
W moich myslach przeszlo mi przez glowe: „Jezu kim ona jest … Boziu kim jA jestem jAK ja się nazywam… matkoooo… będę patrolowa: OOOO???” Ale na zewnatrz… „dobra jakos sobie poradze ; )”
„Ale jestem ubezpieczony”
-„Domi masz poduszke…”
- Domi bierze poduszke i… cisza…
- Biedny zmarzniety Lemurem zalamany ze go komendantka nie chce przyjac
a na nastepny dzien
…..
„Domi dlaczego nie chialas Lemura do siebie przyjac… taki był zmarzniety… bo spiworu nie miał…”
„Co o co chodzi… kiedy nie chialam… ”
„AK Ci poduszke dawal”
„KIedyyy :OOOO”
„A gdzie mój portfelik….dobra wywalam wszystko na chodnik”
„Dzin dobry poprosze bilet do…. (jakies 15 metrow dale pakuje ostor Domi moje walające się rzeczy) Domi go kad??” „Do Stalowej : )” „A faktycznie” I jakas panie podnisi moje rzeczy wraz z nia ; )
Mili ludzie so w Nisku : )
Hehehe…. ; )
I rozmowa z litościwym kolesiem który się nad nami zlitowal i się nam zatrzymal… i miałyśmy z Domi transport do Niska ; )
„Oh…a ile ot ja jezdzilem na stopa… wszedzie i tylko na stopa… ; )”
No i jeszcze wiele wiele innych :D
: ****
Biwak w Momotach Gornych 02-05.07.2007r. ;))))