Zła strona tej sytuacji jest taka, że mysz z jednej strony jest wściekła, bo ukochany zajmuje się nieą nieco za bardzo, z drugiej co jakiś czas lgnei do niego.
Ukochany nazywa się Agrest i jest chyba hucułkiem. Fajne niunino, bawił się moim workiem ostatnio.
Pozostałe nowe misie to dwa srokate hc: Serduszko i Papkin. Też fajne się wydają.
Myszka już noga zdrowa, choć straszne ma te opoje. ładnie chodzi, nie ma kondycji, brakuje jej nieco poweru, ale po krótkim odpoczynku siły są znów, więc sporo przerw robiłyśmy w niedzielę. Robiłysmy zagalopowania z kłusa (piękne już na koniec, na lekkie przyłożenie łydki, tak jak być powinno), stepa i stój. Sporo technicznie generalnie. Na koniec na czołowego dla Noemi - to był dopiero odjazd...
Rozstępowanie odpowiednie, z ziemi, chłopak się na mnie jak na wariatkę patrzył, że nie siedzę. nieźle się spociła niunia. Na drugiej ujeżdżalni, gdzie stoją stadnie, weszła,znalazła sobie miejsce i zmieniła maść na ziemistą. Patrząc na fakt, że jak żeśmy schodziły z jazdy to z niej dosłownie po nogach ciekło to miało się do czego przyklejać. Ale obie byłyśmy w niezłym chumorze, mysza chyba też zadowolona. na pewno lepiej niż ostatnio. Poza jej brakiem zgody na moje kładzenie się na zadzie to w zasadzie nie miałysmy większych problemów.