Coś tam z sobotniej lonży :)
Mmm, miesiąc mnie tu nie było a trochę do opisania mamy :P Oprócz tego, że ostatnio się niedogadywaliśmy z Librem (co było spowodowane ostrymi zębami i torbielem w pysku) to nasze jazdy nie były za ciekawe, co się dziwić... Gdybym czuła to co Libro też szarpałabym głową i odwalała na jeździe.. Na szczęście dziś skorygowaliśmy problem, weterynarz zrobił ząbki, przekuł torbiela, ropa wyleciała także teraz powinno być już w porządku:) Dziś Libro posiedział w boksie, jutro posiedzi cały dzień na padoku, a w piątek pojeździmy i zobaczymy jak ma się sprawa z pyskiem. Jeśli wszystko będzie w porządku to w sobotę startujemy w naszych stajennych zawodach skokowych:) Tak w ogóle to na zawodach byliśmy też w niedzielę, ale raczej nie ma się czym chwalić chociaż jak na ten chory pysk, który cholernie go bolał to i tak poszedł dobrze. Zrzutek nie było, ale wyłamał 2 ostanie przeszody w szeregu, co po części mogę zrzucić też na to, że jechaliśmy z kłusa a ten parkur do fajnych nie należał, no ale przeżyliśmy, do przyczepy wchodził fenomenalnie za to i tu mogę go pochwalić:) Jak sobota wypali to będę bardzo zadowolona, jak nie to na pewno 20 września jedziemy na Zjazd Miłośników Koni do Cołdanek i tam też będą zawody skokowe w których weźmiemy udział na pewno:) Dodam tu coś w piątek jak porobię jutro jakieś zdjątka gniademu i napiszę jak się sprawa mniewa:)