Dwa tygodnie przygotowań, trzy dni laby i cztery dni odpokutowywania za swoje winy i słabą silną wolę, by piątego dać ostro w palnik i pokazać światu jak hucznie witasz Nowy Rok!
Póki co, wyspowiadajmy się ze swoich małych, malutkich grzeszków i słabości. Pozwolisz, że zacznę ja? Po świątecznym szaleństwie, pełnym słodkości, pierogów i ryb pod każdą postacią, mam ich po dziurki w nosie, aż do Sylwestra. :D Jeśli liczyłaś/eś na coś w stylu ' do przyszłego roku ' to nieeee, ja nie należę do osób, które w ramach pokuty będą na kolanach zasuwać do Częstochowy, a śledzie, nie goszczą u mnie tylko jako zagryzka. Zresztą mój Dziubasek mrożone pierogi wielbi bardziej niż mniej, więc nawet nie zamierzam z nimi konkurować. Krzywda go jedynie spotkała z nadzieniem Wigilijnym, więc możliwe, że miałabym szansę wygrać. Przegapiłam swoje 5minut, no trudno.
Mój Dziubdziusiek Junior dostał swoją wymarzoną straż pożarną! Wujek z Ciocią, tfuu, śięty Mikołaj stanął na wysokości zadania. "Tylko skąd on wiedział, że to właśnie ta straż? Pewnie tez był w kerfurze." I codziennie, od świtu, aż do zmierzchu słyszę syrenę i wyjazd na akcje i "maaaaamaaaa, dzwoń!" :D
Jak Tobie święta mineły? Bo to, że moje za szybko to już wiesz. A Mikołaj spełnił chociaż jedno Twoje marzenie? Bo ja nawet na rózgę nie zasłużyłam, zresztą, szkoda niszczyć drzewko :)