Czujesz magię świąt? Bo ja jakoś nie za bardzo..
W drodze do pracy mijasz dwudziestu zdesperowanych biznesmenów, którzy wyniuchali interes życia w sprzedaży choinek. Zainwestowali sporo hajsu, więc choćby mieli sterczeć całą noc, wysprzedają się z tych cholernych drzewek, więc wracając z popołudniowej zmiany też ich spotkasz i nadal będą się do Ciebie szczerzyć w nadziei, że może jednak skusisz się na żywe drzewko.
W wielu supermarketach można zaobserwować już przedświąteczny szał zakupowy, który w towarzystwie "Rockin Arroud The Christmas Tree" daje efekt pełnego wózka niepotrzebnych nikomu rzeczy! Znana piosenka, z jeszcze bardziej znanego filmu ( tak na dobrą sprawę też bym jej nie znała, gdyby nie ten moment jak jeden z manekinów jeździ na ciuchci, a drugi tańczy na płycie ) daje takiego pozytywnego kopa w cztery litery, że pokonując sklepowe regały wrzucasz co popadnie do koszyka. Kawa, herbata, ciastka? Bierz! Przydadzą się! Może odwiedzi nas ktoś z dziećmi. Czekolada! Trzeba kupić czekolade. Bombki? Takich nie mam! Łańcuch? Będzie pasował pod kolor bombek! Papier toaletowy? Jest w promocji! Trzeba wziąć. A co jeśli całe święta spędzisz na kiblu, bo śledzik postanowi wyjść spod kołderki? A do tego zapas mydła, masła, świeczek zapachowych, soków, czipsów.. I tak można całymi godzinami..
A ja? Choinki nie mam. Bombki sie stukły w drodze na strych. Lampki sie spaliły, tuż przed wizytą duchownego, w sumie był już w drzwiach. Z czubkiem mieszkam już parę ładnych lat, więc tego choinkowego mogę sobie darować. Nawet moje fotoblogowe zdjęcia to odgrzewane kotlety, odnalezione gdzieś w fejsbukowym archiwum!
A u Ciebie czuć już tę świąteczną aurę?
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika rudoowate.