Kwietniowy konik polski, oglądany dwiema parami oczu. Każda z tych par zapewne postrzegała go odrobinę inaczej, jednak już wtedy zawiązała się nić, prowadząca ku niepodważalnym miejscom zakotwiczonym w tej właśnie chwili. Czasem wyobrażam sobie jak drobiazgi, pozornie nieistotne, cienkim przewodem ciekną między palcami czasu, by w końcu wielożyłowym kablem łączyć się w szerokopasmową autostradę tworzącą Twoją i moją rzeczywistość. Rzeczywistość, która podoba mi się coraz bardziej.