Tak sobie chodzę milcząc i nie komentując zbyt wiele, rozglądam się i trudno mi własnym oczom uwierzyć, bynajmniej nie dlatego, że okulary słabe. Co się dzieje z ludźmi? Nie ogarniam. Z pozoru wszystko ma swoje miejsce, jak Pan Bóg przykazał, relacje zawiązują się, kształtują, rzutują na rzeczywistośc i tor życia każdej z zaangażowanych osób. Tymczasem, przy leciutkim poskrobaniu ścianki tego zbioru, do którego los wrzucił mnie z innymi ludźmi, zaczyna się wyłaniać brzydko pachnące, mroczne drugie dno. Patrzę, widzę, wiem.. Ale nadal milczę i obserwuję. Nie wiem sama czy bardziej mnie bawi czy smuci obraz, jaki się wyłania spod tych odprysków. W większości nie rozumiem reakcji, jakie zachodzą. To bolesne. No ale cóż. Mogę tylko pozostać sobą - najchujowszą na świecie, ale sobą.