Wieczór, właściwie późna noc. Po maratonie seriali, po ciemku wtaczam się do łóżka, macając wokół łapami po omacku. Niechcący zawadziłam o buteleczkę kropli do oczu stojących na szafce. Spadły z głośnym hukiem.
Rano. Śniadanie, siedzę naprzeciwko Gosi i prowadzimy kulturalny dialog podczas smarowania chlebka masełkiem.
- Wczoraj niechcący strąciłam krople, nie obudziłam Cię?
- Że co zrobiłaś?! Skręciłaś krocze?!
- Strąciłam krople!
- Jaką kroplę?!
- Krople do oczu, Ty głupku...
- Aaa.. trzeba było powiedzieć, że zjebałaś z szafki, to bym wiedziała o co chodzi..
Słuchanie muzyki w samochodzie. System of a Down, Gosia wydaje nagle przeraźliwy odgłos.. :
- Ziewałaś?
- Nie, kurwa, akurat śpiewałam!
GPS.
Mamy ustawiony w nawigacji głos Krzysztofa Kołowczyca ( bo zawsze nas wykołuje gdzieś na manowce..) ale czasem znienacka odzywa się kobiecy głos, oznajmiający z powagą, że ''przed Tobą skręt w lewo..'' Tę zaskakującą anomalię witamy dwojako : raz słowami : '' siema, Gienia..'' a raz : '' zamknij ryj, pytał Cię ktoś?''
Trasa pod Toruniem, Gienia wyskakuje ze swoją kwestią, Gosia coś pod nosem mruknęła..
- Co mówiłaś? Ssij wanilię?
- Siema Gienia, powiedziałam!
Obie powinnyśmy dać sobie uszy przepłukać lub ciszej muzykę katować w aucie..