- Mamo, przytul mnie, proszę. Boję się.
- Co się stało? Która godzina?
- Czwarta rano. Boję się. Przytul mnie.
- Już, chodź tu. Płaczesz?
- Mamo, boję się.
- Czego?
- On umrze. Boję się, że umrze.
- Kto?
- Kacper.
- Kim jest Kacper?
- Ja go kocham!
- Ciii, spokojnie. Możesz spać ze mną. Tu będziesz bezpieczna. To był tylko zły sen, nikomu nic się nie stanie.
- Obiecujesz?
- Obiecuję.
Roztrzęsiona, położyłam się obok mojej matki. Kobiety, którą już zdążyłam spisać na straty. Uśmiechnęła się.
-Wróciłaś - wyszeptała, po czym zaczęła głaskać moje lepkie od potu włosy.
- Ja? Przecież to ty wciąż brałaś te tabletki, nie miałaś dla mnie czasu... Nawet nie zauważyłaś, co się ze mną dzieje!
- Mylisz się - powiedziała smutno, po czym wstała. Podeszła do szuflady i powoli ją otworzyła. Wyjęła z niej pęk listów.
- Co to jest?
- Zamknęłaś się w sobie, nie pozwalając mi wniknąć do twojego świata. Nie wiedziałam, co robić. Straciłam dwoje dzieci naraz. Zaczęłam pisać do ciebie listy i zostawiać je w widocznych miejscach - koło komputera, masła, chleba, czy też na pralce. Żadnego z nich nigdy nie odczytałaś. W końcu poddałam się całkowicie.
- Od jak dawna je piszesz? - spytałam smutno.
- Odkąd zamknęłaś się w pokoju i nie chciałaś z nikim rozmawiać.
Nostalgicznie spojrzałam w głąb szarych oczu kobiety, której życie od dziecka było piekłem. Moja mama nigdy nie chciała rozmawiać ze mną o przeszłości. Czyżby też była motylem? Możliwe, że dobrze to ukrywała pod maską szczęścia przez te wszystkie lata.
- Mogłabym je przeczytać?
- Po to je napisałam. Byle nie wszystkie na raz, w końcu jutro idziesz do szkoły, zaraz musisz położyć się spać.
- Mamusiu...
- Tak?
- Kocham cię.
- Ja ciebie też - odparła kobieta, obejmując mnie z czułością.
Szybko rozerwałam pierwszą kopertę. List był krótki. Nie zwracałam uwagi na datę, a jedynie na rząd krzywych liter, które zagubione majaczyły na kartce papieru.
Kochana Dominiko!
Tak bardzo chciałabym Ci pomóc, jednak nie jestem w stanie. Dziś dzwoniłam do psychiatry. Mógłby Cie przyjąć dopiero za pół roku.
Znów zamknęłaś się w łazience. Myślisz, że nie wiem, co tam robisz. Sądzisz, że nie zauważam krwawych śladów na Twojej skórze. Widzę wszystko. Czuję Twój ból. Im więcej ran dostrzegam na Twoim ciele, tym bardziej czuję się winna. Nie wiem, co robić, byś była szczęśliwa.
Mam nadzieję, że przeczytasz ten list. Błagam, nie rób sobie krzywdy. Wiem, że cierpisz, lecz czy z tego powodu musisz ranić innych? Ludzi, którzy oddaliby za ciebie duszę? Być może Ciebie nie boli zatapianie ostrza w skórze, jednak mnie to niszczy. Nie mogę spokojnie patrzeć na to, jak moje dziecko powoli umiera. Tak bardzo chciałabym Cię przytulić, ale boję się, że z niewiadomego powodu mnie znienawidziłaś. Pamiętam, jak byłaś malutka i bardzo uważaliśmy, żeby nic Ci się nie stało. Teraz jesteś już prawie dorosła, a ja uświadomiłam sobie, że nie dam rady uchronić Cię przed złem tego świata. Wiedz, że jeśli coś Ci się stanie, nie zniosę tego.
Kocham Cię najbardziej na świecie
Mama
Powoli, niczym kot, podeszłam do stolika i położyłam na nim listy. Moja wyczerpana rodzicielka zdążyła już ponownie pogrążyć się we śnie. Zgasiłam światło, usiadłam obok niej na łóżku i pozwoliłam łzom spłynąć po policzkach. Następnie objęłam ją mocno i wyszeptałam sama do siebie:
- Nie mogę umrzeć. Muszę zaopiekować się dwoma motylami - mamą i chłopakiem poznanym nad morzem. Najważniejsza w życiu jest właśnie opieka nad innymi. Dlatego kobiety rodzą dzieci, starusze panie kochają koty. Musimy być potrzebni innym. Kiedy jesteśmy zdani na siebie i własne myśli, bardzo łatwo jest się pogubić gdzieś pomiędzy życiem, a śmiercią.
Po tych słowach położyłam się i zamknęłam oczy. Czułam się bezpiecznie, wiedząc, że mama jest obok. Zanuciłam w myślach kołysankę, którą śpiewała mi, gdy byłam jeszcze małą, szczęśliwą dziewczynką, po czym znalazłam się w wybawicielskim świecie snu.
______________________________________________
Wiem, że w poprzednim rozdziale chłopak nie zdradził swojego imienia. Postanowiłam jakoś poprzeplatać te kontakty dziewczyny z innymi, przeszłość i przyszłość i ogólnie to wszystko, jakoś inaczej niż zwykle. Więcej o Kacprze najpewniej dowiecie się z kolejnego rozdziału.
Myślałam, że nic nie wymyślę, poza tym postanowiłam już nie publikować opowiadań w internecie... Jednak dzięki Sebastianowi, który jakoś zmotywował mnie do pisania, powstał kolejny rozdział.
Dziękuję wam za to, że w ogóle chce wam się to czytać, komentujecie, lajkujecie. Naprawdę wiele to dla mnie znaczy.