jestem zmęczona, prawdopodobnie przez dzisiejszą pogodę, więc tylko odliczam dni do pięknej Lizbony. dziwne jest jak bardzo jestem zmienna. gdyby ktoś jeszcze miesiąc temu zapytał mnie czy cieszę się na wyjazd do portugalii z czystym sercem odpowiedziałabym nie. dziś gdy o tym myślę, wierzę, że ta właśnie portugalia nie mogła trafić mi się w lepszym momencie. naprawdę potrzebuję odpocząć od wszystkiego. poznać ludzi, którzy mnie nie znają, nic o mnie nie wiedzą, nic o mnie nie słyszeli i mnie nie oceniają zanim się odezwę.
nienawidzę jakiś chorych niedopowiedzeń, które uzupełniają luki w naszym życiu. czy naprawdę nie byłby łatwiej mówić wszystko otwarcie, bez żadnego owijania, szukania drugiego znaczenia i domyślania się co ktoś inny miał na myśli? już nie jesteśmy w przedszkolu i zabawa w podchody dawno przestała mnie bawić. dlaczego ludzie tak bardzo marnują mój czas, zamiast wprost powiedzieć czego ode mnie chcą i oczekują?
poza tym wielkimi krokami zbliżam się do zakończenia mojej przygody z nastoleniością. troszkę mi smutno.
i dalej jestem zmęczona.
pozdrawiam,
ania