photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 3 STYCZNIA 2013

14. Lukrecia. roz 11

 

rozdział 11

 

Obudziłam się rano, czując się stosunkowo dobrze. Przez kilka minut leżałam gapiąc się w sufit z wielkim uśmiechem przyklejonym do twarzy, przypominając sobie wydarzenia wczorajszej nocy. Jesteśmy nienormalni- pomyslałam- przeciez każdy mógł nas zobaczyć. To jednak w żaden sposób nie zepsuło mi nastroju. Kiedy w końcu zmusiłam swoje ciało do tego, aby się podnieść, ogarnęło mnie przerażenie na widok bałaganu jaki zastałam w pokoju. Wszędzie leżały ubrania z wczorajszej imprezy,  a w mojej torebce legowisko znalazła sobie Artemida po uprzednim wyrzuceniu z niej wszystkiego.

-Artemida ! Uciekaj! - zawołałam, ale ona ani myślała się ruszyć. Szybko wyciągnełam ją z torby i zaczęlam ogarniac pokój.

Kiedy w końcu się z tym uporałam, wciągnęlam na siebie ulubione dresy i zbiegłam na dół. W kuchni siedziała mama i czytała gazetę.

-Cześć kochanie. - powiedziała z promiennym uśmiechem. - Jak tam impreza? Udana?

-Tak jasne, Cindy ma bardzo fajnych znajomych. - uśmiechnęłam się. Nagle na dół zbiegła Artemida.

-Ten pies chyba wczoraj oszalał. - powiedziała mama, popatrzyłam na nią pytająco.

- W nocy szczekała jak opentana, nigdy nie słyszałam jej, aż tak głośniej.

-Hmm, dziwne. - uśmiechnęlam się ukratkiem i otworzylam lodówkę w celu zrobienia sobie jakiegos konkretnego śniadania.

***

Wieczorem umowiłam się z Franco na spacer, Pogoda była sprzyjająca, a pobliski las piękny o zachodzie slońca. Spotkaliśmy się w połowie drogi.

-Jak się czujesz mała? - zapytał, dając mi długiego całusa w policzek.

-Bardzo dobrze. Idziemy na pagórek ? - zapytałam, z tego miejsca najlepiej było widac zachód slońca.

-Pewnie.

Wygodnie rozsiedliśmy się na pagórku, Franco objął mnie i zaczął nucić jakąś piosenke, siedzielismy tak w milczeni dobrą godzinę.

-Zawsze myslałem, ze jesteś grzeczną dziewczynką stroniącą od takich wyskoków. - powiedział bawiąc się moimi włosami.

-Za mało, za krotko mnie znasz. - roześmiałam się cytując Shreka.

-Rzeczywiście. - powiedziął ironicznie - pamiętam małą Lukrecię, która wszędzie chodziła z misiem Przytulakiem.- wybuchnął śmiechem.

-O Matko ! Jakie to było śmieszne. Niewiarygodne, sparaliżował mnie Twój dowcip. - powiedziałam przewracając oczami,

-Przestań, wygladasz jakby brakowało Ci piątej klepki jak tak robisz. - powiedział, złośliwie powtórzyłam to jeszcze raz, wiedziałam dobrze, ze go to irytuje.- Pożałujesz.- odparł, powtórzyłam czynność i szybko tego pożałowałam. zaczął mnie tak strasznie łaskotać. To był mój najsłabszy punkt. Darłam się, prosiłam, przepraszałam na zmianę ale to nic nie dawało.

- I co teraz cwaniaku? - smiał się łaskocząc mnie jeszcze bardziej,

W końcu udało mi się jakoś wyswobodzić i zaczęłam uciekać przez las. Dostałam okropnego ataku śmiechu, który wcale nie pomagał mi w utrzymywania równego tępa. Franco zaczął się zbliżać, coraz szybciej, ciągle się odwracając, nie wiem jakim cudem, ale nawet nie zwróciłam uwagi na to, ze wbiegłam na ulicę. 

-Boże, Lukrecia uważaj. - usłyszałam krzyk Franco, zdążyłam tylko odwrócić głowę i zobaczyć światła nadjeżdzającego z zawrotna prędokością samochodu, a później ogarnęła mnie ciemność.

CDN

Komentarze

~smile opłacało się tyle czekać :) boskie :*
05/01/2013 19:39:59
~huehuehuexD W końcu :D
To jest świetne, czekam na cd <3
03/01/2013 23:09:00
opowiadaniaaxd http://www.photoblog.pl/opowiadaniaaxd ->> nowa część ;) , dopiero zaczynam ;)
03/01/2013 21:24:33