Rozdział 9
Następnego dnia rano obudziło mnie lekkie uderzenie w głowę, ale byłam tak zaspana, ze totalnie je zignorowałam. Po chwili jednak poczyłam na sobie ciężar i znów dostałam w głowę, chyba butem. Otworzyłam oczy, a na kołdrze siedziała mi Sara Low. Trzymając w morderczym uścisku moją biedną Artemidę i krzyczała " Wstawaj, wstawaj " podskakując przy tym.
-Lukrecia wstawaj, zajmiesz się dziecmi. - usłyszałam głos mamy. Coo ?! Jak to ?! Drugi dzień z rzedu?! To był kiepski, bardzo kiepski żart.
-Ale jak to ? - zapytałam - Proszę nie rob mi tego. - jęknęłam bezgłośnie.
-Dasz radę. Idziemy z Anna - tak miała na imie mama diabelskich bliźniaków - na zakupy. Będziemy w porze obiadowej. Pa.
- i wyszła tak po prostu zostawiając mnie z Tomem i Sarą. Super pomyslałam. Włączyłam im jakąś bajkę, zabrałam wszystkie cenne sprzęty z zasięgu ich raczek i poszłam wziąc prysznic. Nic nie dzialało na mnie tak kojąco jak gorący prysznic rozluźniający wszystkie moje mięśnie. Stałam tak rozmyślając o tym jak koszmarne czeka mnie popołudnie, nastrój poprawiał mi jedynie fak, ze czeka mnie dzisiaj impreza u Cindy. Kiedy wyszłam, ku mojemu zdziwieniu bliżniaki nadal ogladały bajkę. Wygladali komicznie, Z tymi swoimi rozdziawionymi buźkami i wielkimi oczami. Sara teraz sciskała swoją lalke, Artemida najwyrażniej zdołała jej uciec. Jakby tak ktos na nich z boku popatrzył nigdy w zyciu nie przyszłoby mu do głowy, ze są to dwa największe urwisy świata. Wyglądali przesłodko. Sara miała długie kręcone brązowe włosy uwiepe w dwa kucyki, brązowe oczy i kilka piegów na twarzy, natomiast Tom miał włoski proste jak druty krótko scięte i ucharakteryzowane na małego irokeza oraz piękne lazurowe oczka. Wykorzystałam ten ich spokój na naukę, czas minął mi tak szybko, ze nawet nie zauwazyłam kiedy wróciła mama i pani Low.
-Bardzo Ci dziekuję Lukrecia i pzrepraszam za kłopot- powiedziała
-W porządku, dziś byli bardzo grzeczni. - odpowiedziałam.
Kiedy w końcu poszli zdążyłam jedynie zjeśc obiad i zabrałam się za kolejną porcję zadań z matematyki. Zajęło mi to tyle czasu, ze kiedy skończylam uświadomiłam sobie, ze czas zaczac przygotowywać się na imprezę Cindy. Zrobiłam mocniejszy makijaż niż ten codzienny, używając eyelinera, dziś poszło mi zadziwiająco szybko i wyszło perfekcyjnie. Jeśli chodzi o strój to po dłuższym namysle zdecydowałam się na bordowe rurki ze skórzanymi wstawkami, szarą mgiełkę , szare szpilki i kopertówkę, a na wszystko zarzuciłam płaszcz, włosy zostawiłam w swojej zwyczajowej formie, czyli proste.
O 19 przyjechał Franco i pojechaliśmy an imprezę.Nie była to jakaś ogromna domówka z hukiem, tylko raczej kameralna impreza w gronie około 15 osób. Większość znałam ze szkoły, natomiast zainteresowała mnie grupa kompletnie mi nie znanych chłopaków.
-Kto to jest ?- zapytałam Franco
-To jest brat Cindy, James- wskazał na barczystego, wysokiego bruneta o niebieskich oczach. - A to jego koledzy z uczelni, ten niski rudzielec to Artur, a obok niego stoi Bart. - popatrzyłam w stronę długowłosego blondyna który w tym momencie pomachał do mnie przyjażnie.
-James, Artur, Bart , ok może zapamiętam. - uśmiechnęłam się.
Impreza zaczęła się rozkręcać, poznałam brata Cindy i jego kolegów, którzy okazali się naprawdę sympatyczni i niesamowicie zabawni. Po kilki godzinach wspolnej zabawy, picia alkoholu czuliśmy się świetnie w swoim towarzystwie. W pewnym momencie zauważyłam, ze Bart wyciąga coś z kieszeni spodni , a pozostała dwójka pochyla się nad nim z zainteresowaniem i uśmiechem na twarzy.
- Palicie? - zapytali mnie i Franco, kiedy spostrzegli, ze przygladamy się im z ciekawością. Przecząco pokręciłam głową.
-Tak, kiedyś probowałem pare razy. - odpowiedział Franco, co wywołało we mnie lekki szok bo dotad o tym nie wiedzialam. Chyba zauważył moje zdziwione i lekko zaskoczone spojrzenie i szybko odpowiedział.- jakiś rok temu.
Bart odpalił skręta i zaczął podawać po kolei, tak jak siedzieliśmy w kólku.
-Jeżeli nie chcesz nie musisz. - powiedział Franco. Ale chyba te dwa wypite drinki spowodowały, ze stałam się odważna. Chciałam spróbowac, bo dlaczego nie, jestem młoda mogę się bawić od jednego bucha przecież nic się nie stanie, tak sobie to tłumaczyłam.
-Teraz ja - wyciągnęłam skreta z ręki Cindy i mocno się zaciągnęłam.
CDN