photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 12 LISTOPADA 2012

9.Lukrecia roz.7

Rozdział 7

 

Nie wiem jak to sie stało, ale zbliżaliśmy się do siebie z Franco coraz bardziej. Codzienne wypady i spotkania wprawiały mnie w bezdenną euforię, chodziłam z głowa w chmurach, wiecznie zadowolona. Gdyby ktos powiedział mi jakiś miesiąc temu, że będę dażyła tego chłopaka jakimikolwiek cieplejszymi uczuciami wybuchnęłabym głośnym śmiechem prosto w twarz. Jaki to los potrafi być przewrotny. Tak minął miesiąc, niesamowicie szczęsliwy dla mnie czas. Franco bardzo się starał, jezeli chodzi o wszelkie docinki w stosunku do mnie naprawdę spuścił z tonu. Zaczęlam powoli się w nim zakochiwać, chociaz to chyba nie właściwe słowo, zbyt wyolbrzymione jak na miesiąc znajomości, bardziej było to zauroczenie, ktore jednak z dnia na dzień zaczęło przekształcac się w szczere uczucie, Trzeba mu przyznać, zdobył mnie gestami i to nie banalnymi kwiatami czy wypadem do kina. Zaskakiwał mnie każdego dnia, jezeli mimochodem wspomniałam o czymś czego pragnełam, a on był w stanie spełnic moje marzenie robił to. Dzieki niemu moja rodzina powiększyła się o Artemidę słodkiego szczeniaka o ktorym zawsze marzyłam. To jemu udało sie przekonac moich nieugietych wcześniej rodziców. Spędziliśmy niezapomniane chwile razem, nigdy nie zapomnę jak wyciągnął mnie o 5 rano z łózka, żebym pooglądała z nim wschod słońca. Stawał się powoli dla mnie najwazniejszą istotą na świecie, moim tlenem i życiowym sensem bez którego moja egzystencja byłaby niemozliwa. W końcu zostaliśmy parą, czym wzbudziliśmy konkretne zainteresowanie w szkole.

Pewnego grudniowego dnia, leząc jeszcze w łóżku usłyszałam głosy na korytarzu.

-Chuda wyłaż z łóżka, czas się zbierać! - usłyszałam Franco.

-O czym Ty znów mówisz? - zapytałam, przewrócił oczami.

-Śnieg spadł, jedziemy na narty.-dobrze wiedział, ze kocham ten sport.

-Teraz?! Niee, póżniej, daj mi spać!

-Nie ma spania, wstawaj ! - zaczął wyciągać mnie z łóżka za nogę. Czym wywołał, śmiech nie tylko mój, ale równiez mojej mamy stojącej w progu.

Ostatecznie jakoś wstałam, doprowadziłam się do stanu użytecznosci i pojechaliśmy. Genialnie spędziliśmy cały dzień, przez kilka godzin buszowaliśmy na stoku jak szaleni. Wieczorem zmęczena i przemarznięta na kość chcialam już wracać, jednak Franco tylko tajemniczo się uśmiechnął.

-Co jest ? - zapytałam

-Nie jedziemy do domu.

-Jak to ? Prosze Cię, jest zimno, poźno i padam ze zmęczenia.

-Widzisz ten budynek? - zapytał wskazując, widoczny w oddali piekny wiktoriański, duzy budynek.

-Tak, co w związku z tym ?

-To nasz hotel zostajemy tu na weekend. - powiedzial uśmiechając się.

- Poważnie?! Ale ja nie mam, zadnych rzeczy.

-Spokojnie, Twoja mama o wszytko zadbała. - znów mnie totalnie zaskoczył. Przywarłam do niego z impetem, składając mu na ustach niesamowicie namietny pocałunek,

- Jesteś niesamowity!

To były najpiekniejsze dwa dni w moim życiu, nie miałam stamtąd nawet najmniejszego złego wspomnienia. Franco, sprawial, ze czułam się jak najwazniejsza osoba na świecie, na każdym kroku pokazywał mi swoje uczucia. Nie chcę opisywac niektórych rzeczy, bo pozostaną tylko w mojej glowie, są zbyt intymne, a ja nie jestem w stanie, zeby, aż tak się uzewnetrznic. W każdym razie było wspaniale.

 

CDN

 

naprawdę nie wierze, ze napisałam coś, aż tak przesłodzonego, ten rozdzial wzbudza we mnie odruchy wymiotne. poważnie rzygam tęczą. lubicie czytać takie sielanki? ja nie. dlatego nadchodzą zmiany. ;)

Komentarze

~smile cudne jest <3
12/11/2012 21:56:43
tylkomnieniezjedzxddd mmm... Zajebiaszcze!
12/11/2012 19:58:22