15.10.2013
I przestało mi odbijać z tęsknoty.. We wtorek po godzinie 20:00, gdzie pozostała mi niespełna godzina do zamknięcia sklepu
- pilnie sprawdzałam raporty na laptopie pracownicznym, kiedy nagle poczułam czyjeś dłonie, które zasłoniły moje oczy.
Dłonie ciepłe jak kołdra nagrzana w nocy, delikatne i aksamitne jak jedwab, ale przede wszystkim takie, z których biło poczucie bezpieczeństwa. Tak, to był On, choć zupełnie się tego nie spodziewałam.
Z miejsca zapomniałam o bożym świecie, a uśmiech sam pojawił się na mej twarzy, zupełnie nie potrafiąc nad tym kontrolować.
Jak mogłabym zresztą nie uśmiechać się widząc Go tuż przede mną? Tego, który swym blaskiem oświetla smutne, szare dni?
Tego, z którym wsiadłabym do byle jakiego pociągu, bez biletu, pojechałabym na przysłowiową gapę
i wcale nie myślała o konsekwencjach i sprzecznościach losu?
Tego, przy którym słyszę bicie własnego serca, wiedząc, że niczego więcej nie potrzeba mi poza Nim?
Tego, który łapie mnie za rękę, a ja jestem najszczęśliwsza na świecie, wiedząc, że razem możemy wszystko?
Tego, który gdy 'odchodzę', przyciąga mnie, a ja pragnę zagubić się w Jego objęciach?
Tego, który każdego dnia zapewnia mnie, udowadniając mi jak bardzo Mu na mnie zależy, nie pozwalając mi zwątpić w to choć na chwilę?
Tego, który każdego poranka oraz wieczoru też przed snem powtarza jak bardzo mnie uwielbia?
Tego, który nawet kiedy się na mnie złości i tworzy te cudowne grymasy na twarzy,
jest najprzystojniejszym stworzeniem w całym wszechświecie?
I tak przez resztę wieczoru cieszyliśmy się ze swej obecności jak dzieci..
Wciąż nie wierzę, chyba musi mnie uszczypnąć, bym była skłonna w to uwierzyć.
Wieczór cudowny, choć 3h minęły niczym nieustanny wiatr, niczym pędzący dziki rumak,
niczym spóźniony Królik ''Alicji w krainie czarów'' z opowiastką, przy której czas mija szybko i bezboleśnie.
To niesamowite, w jaki sposób na siebie wzajemnie oddziałowywujemy, jak bardzo jest Nam siebie brak,
tęskniąc już w momencie, gdy jeszcze się nie rozstaliśmy, nie mogąc się nacieszyć sobą lgnąc do siebie jak niemowle do piersi matki,
jak pies stęskniony do swego właściciela po całym dniu Jego nieobecności w domu,
jak rzep do psiego ogona, jak pszczoła do wszystkiego co słodkie, jak magnes do lodówki.
Jedno Jego zdanie: ''Walcz i nie poddawaj się! A gdy przyjdzie chwila słabości lub niemoc, ja wtedy wkroczę do Ciebie,
złapię Cię za łapkę, podniosę na duchu i powiem, że zawsze moja Czarownico swoje zmartwienia możesz położyć na moje barki!''
i mam ochotę na nowo o kogoś walczyć, bo wiem, że warto, choć nazywa mnie czarownicą.
Inni zdjęcia: Oddziela Wisła. ezekh114:) dorcia2700Podróż to przygoda elmar*** coffeebean1... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24