Obudziłam się wieczorem, około godziny 19. W zasadzie obudził mnie Buba, któremu nagle zachciało się jeść. Gdy tylko poczułam jego mokry języczek na mojej dłoni wiedziałam co się święci. Musiałam wstać i iść do kuchni. To było cholernie trudnym wyzwaniem, któremu podołałam. Zapaliłam światło, a po 10 minutach zwlekłam się z łóżka i powlokłam na dół. Nasypałam psu karmy do miski, a sobie nalałam wody do szklanki. Usiadłam przy stole i spojrzałam na Bubę. Machał tym swoim kitajcem z taką energią, że myślałam, iż stół w kuchni nie wytrzyma. Spojrzałam się na okno. Na dworze było ciemno. No tak... Przecież przespałam pół dnia. Natychmiast przypomniałam sobie co stało się rano. W mojej głowie zaroiło się od myśli. "Kocham Jo, ale on tego nie akceptuje. Dziwne, bo wydawało mi się, że coś do mnie czuje. Zachowywał się przecież tak czule na początku naszej znajomości. Właśnie. To było na początku. Wtedy, gdy byłam buntowniczką. Teraz się zmieniłam. Jestem inna. Czy to o to chodzi? Czy nasza znajomość zbliża się ku końcowi?" Natychmiast pożałowałam, że o tym wszystkim pomyślałam. Przecież Jo umiał czytać w myślach... Chyba, że to był głupi żart, ale tego przecież nie wiedziałam.
Wstałam z krzesła, odłożyłam szklankę do zlewu. Podeszłam do drzwi, pogłaskałam Bubę, który odwzajemnił to swoim mokrym noskiem. Poszłam na górę, do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i wzięłam do ręki telefon. Byłam ciekawa, czy mam jakieś wiadomości, choć było to mało prawdopodobne. A jednak myliłam się. Otworzyłam sms-a, a jak się później okazało, był od blondaska. "Czego on jeszcze ode mnie chce..."
'Widzę, że już wstałaś. To świetnie, porozmawiamy?'
Popatrzyłam się przez okno. W jego pokoju świeciło się światło, a ja widziałam zarys Jo, który leżał na łóżku i patrzył się w moją stronę. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale nie odpisałam.
Po 10 minutach dostałam kolejnego sms-a. Znowu od Jo.
'Jesteś?'
W końcu się złamałam i odpisałam. Nie, nie było to łatwe. Nienawidziłam takich rozmów, bo wiedziałam, że zawsze coś zjebię.
'Zmęczona życiem? Tak'
Tak rozpoczęła się nasza iście ciekawa konwersacja.
'Rozumiem, że możesz się teraz cholernie czuć, ale to ja zjebałem. Nie powinienem był do tego wszystkiego dopuścić...' - czułam się, jakby próbował mnie wziąść na litość.
'Ale dopuściłeś Jo. Nie ukrywajmy, oboje zjebaliśmy. Na całej linii.'
'Wiem. Dlatego trzeba to naprawić. Dasz radę, na pewno! Oboje damy radę!' - nie wiem dlaczego, ale wkurwił mnie tym.
'Jesteś żałosny. Przestań pierdolić teorie, że mam dawać radę. Słyszę to kurwa codziennie.'
'Lind, rozumiem, że zrobiłem źle. Nie powinienem był dopuścić do tego, że się we mnie zakochałaś. Ale stało się.'
'Powiem szczerze: Nie wiem czego ode mnie oczekujesz. Po prostu już nie wiem co myśleć. Nie wiem na czym stoję. Nie wiem kim dla Ciebie jestem. Bo ty dla mnie całym światem. Z dnia na dzień, odkąd Ci wyznałam miłość czuję się coraz bardziej obojętna, odrzucona. To uczucie, że już nie będzie jak dawniej boli, prawda?' - z bolącym sercem i łzami w oczach wysłałam tego smsa. Był to najszczerszy sms jakiego wysłałam w całym swoim życiu.
Wiedziałam, że Jo nie odpisze na tego smsa szybko. Musiał wszystko przemyśleć, a ja czekałam na najgorsze.
'Czy nie jest za późna pora, żebym do Ciebie wpadł? Uważam, że w tym momencie skończyły się rozmowy przez telefon. Proszę Lind.' - jak zwykle się pomyliłam.
W sumie to sama nie wiedziałam co odpisać. Ale emocje wzięły górę nad rozumem.
'Przyjdź za 25 minut, będę czekać na górze.'
'Dziękuję, że się zgodziłaś. To wiele dla mnie znaczy.'
Odczytałam smsa i zablokowałam telefon. Przytuliłam się mocniej do poduszki mając jedną, jedyną nadzieję "oby teraz było już tylko lepiej".