photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 8 MAJA 2010

Historia Bzu Zranionego Miłością

Było gorące lato. Siedział w domu i patrzył przez okno. Wszystko wydawało mu się czerwone, wszystko wydawało mu się, jakby żyło. Wszystko tętniło życiem. Owa czerwień przypominała mu kolor miłości...
Żyją ptaki, żyją drzewa- tylko ludzie wciąż wegetują, bo nie potrafią żyć. Życie ? Czym ty jesteś, życie. Pięc liter tworzące wyraz, który pisze się z małej litery, bo na powagę nie zasługuje. Życie jest tylko życiem - wszystko zależy od miłości... A czym ty z kolei jesteś, miłości...? Prostym, zwykłym niezwykłym uczuciem, bez którego życia nie ma, ale - gdy jesteś - życia mamy w obfitości? Mało tego, jesli jesteś, miłości, życiem nawet można się dzielic, życie w innych wlewać, lecz jeśli cię nie ma- czymże się podzielić...? Gdy nie ma miłości, podzielić można się tylko bólem, podzielić się można tylko pustką...
A może jesteś, miłości, kolejnym wyrazem, sklejeniem kilku liter, piszących cię z małej litery, bo świat zapomniał o tobie?!

Refleksję przerwało mu pukanie do drzwi. Nie chciał oderwać się od podziwiania pozłacanych blaskiem słońca kwiatów, otulonych ciepłem drzew, jednak pukanie powtórzyło się. Podniósł się z krzesła. Podszedł do drzwi, lecz nie otworzył. Poczekał chwilę, lecz pukanie nie powtórzyło się. Z ciekawości otworzył drzwi: nie dlatego, by zobaczyć, kto to był, lecz by sprawdzić, czy nikogo już nie ma. Rozejrzał się: nie zobaczył nic specjalnego. Na ziemi leżała kartka papieru - biała. Podniósł ją i odwrócił na drugą stronę. Przeczytał:
"Witaj, tu miłość! Pukałam, ale nie otworzyłeś. Czekałeś na mnie tyle czasu, a nie otworzyłeś, gdy w k o ń c u przyszłam. Przez to dalej będziesz myślał, że jestem najgorsza. Nie, myślę, że nie jestem - po prostu: "czasami głaszczę, a czasem dam po pysku". Napisałeś do mnie wiersz. Oskarżyłeś, że to ja ciebie zraniłam, a właściwie fakt, że mnie nie było. Mylisz się, ja jestem wszędzie, tylko trzeba umieć mnie znaleźć i trzeba umieć mnie dać. Bo sama miłość nic nie zrobi- potrzebne jest ludzkie serce.
Żegnaj..."
Nie do końca zrozumiał te słowa. Wydawały mu się bardzo chaotyczne. Usiadł na krześle, spojrzał w stronę słońca, zamknął oczy. Po chwili przeczytał jeszcze raz. Zaczął myśleć...
Po dłuższej chwili znów usłyszał pukanie. Podniósł się szybko z radością, pobiegł do drzwi i otworzył... Pomyślał, że miłość....
Tym razem do drzwi jego serca znów zapukał smutek. Otworzył mu z radością, bo to był jak dotąd jedyny gość, częsty gość, który od czasu do czasu zapukał... Zaprosił go, usiedli... i znów serce smutkiem wypełnione.

Komentarze

pannadygresja nie martw się! wer Cię kocha! <3;***
10/05/2010 19:21:51
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika rodzowy.