Znowu nadeszła jesień. Z tą jedyną różnicą, że na przestrzeni ostatnich lat nigdy mnie to specjalnie nie zaskakiwało. Tymczasem dwa tygodnie temu wyszam po bułki i nie mogłam sie nadziwić, skąd tyle kolorowych liści na chodniku. Przecież jeszcze kilka dni temu było upalne lato, sukienki, osiedlowe huśtawki i nocne spacery na boso. A teraz? Teraz są kasztany przed klatką i chłodne poranki w kurtce. I teraz, bardziej niż zwykle, mam ochotę na kawę na Sukiennicach. Pozostają jeszcze mie wspomnienia z urodzinowego lotu balonem.
It's time to leave this place. Couse I'm a Supergirl, and Supergirls just fly.
Będzie mi tego wszystkiego brakowało. Nie sądziam, że zakocham się tak bardzo. I serce mi pęka, na myśl o powrocie do domu. Nienawidzę jesieni. Przypomina mi dni, których pamiętać nie chcę, a nawet takie.. których się wstydzę. O zgrozo!
Ta jesień dodatkowo zapisze się pod hasłem samotności. Bóg jeden wie, jak bardzo się jej boje.
You can tell by the way she walks that she's my girl. You can tell by the way she talks, she roules the world.
Gdzie się podziała moja ambicja? Przypomniał mi się człowiek ostatnio.. Gilly. On by nigdy nie pomyślał. Zawiódł by się.
Tymczasem mleko i miód tak bardzo kuszą.
Szkoda, że tak rzadko mi się to zdarza. Te dni, w których promienieje. I nie da się tego nie zauważyć. Głowę trzymam wtedy odrobinę wyżej , a serce idzie metr przede mną. Plecy mam wyprostowane, a biodra delikatnie kołyszą. To jest ten cudowny stan, ta cudowna chwila, kiedy cały świat należy do mnie.
Użytkownik rika15
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.