photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 29 GRUDNIA 2012

White Scream, rozdział III.

     Pustka. Widzę pustkę. Coś zatruło mój wzrok. Nagle oślepia mnie białe światło. Widzę kobiety. Bardzo piękne kobiety,jest ich pięć. Ubrane są w czerwone płaszcze,długie aż do samej ziemi. Ich cera jest bardzo delikatna,śnieżnobiała.  Wąską twarz otulają czarne włosy,sięgające do pasa. Mają zamknięte oczy,jednak gdy pytam się kim są,jedna z dziewczyn otwiera je. Dlaczego tylko jedna a nie wszystkie? Są niebieskie. Jasnoniebieskie, wręcz lodowate jak serce zimy. Każdemu mężczyznie który by w nie spojrzał z pewnością serce by zamarzło. Wtedy obraz się rozmywa. 

Skąd taka wizja?  

 

                                                                                             ***

 

      Czuję ucisk w żołądku. Na szczęście to nie trucizna tylko głód. Wyjmuję kawałek chleba,smaruję go masłem i jem bez niczego. Nie mam ochoty na jakieś wymyślne danie. Dalej jestem głodny,a chleba brak. Biorę więc jabłko i wychodzę. Dziś droga bardzo mi się dłużyła. Nie mogę się powstrzymać od przypomnienia sobie tej pięknej kobiety. Mógłbym tak wspominać ją cały czas,jednak kiedyś będę musiał skończyć. 

Ale skąd ta wizja się wzięła?

Na to pytanie dalej nie znam odpowiedzi. Przekraczając granicę miasta Grastel poczułem zapach spalenizny. Podbiegam do miejsca skąd dym dochodzi.

-Co sie tutaj stało?! - Pytam z taką miną jakby ktoś mi zafarbował włosy na inny odcień.

-Jakiś młodzieniec zapomniał zgasić kominka i na nieszczęście płomienie objęły pokój,a potem cały dom. Zanim ludzie przyszli ugaszać ogień ten pochłonął już wszystko. Rodzinie nic nie zostało. 

Żal ścisnął mi serce. Znałęm tą rodzinę. Nie była zbyt bogata,a wszystko co mieli to były pamiątki po rodzinie. Teraz nic nie mają,prócz siebie.

-Oby zaznali odrobinę szczęścia w przyszłym czasie -Odpowiadam cichutko pod nosem. 

     Idę dalej nie zważając na otaczający mnie problem. Jest,w końcu doszłem do Głównej,teraz wystarczy tylko zapytać się Lory o zwoje i mogę szukać. Główna była miejscem rozpraw i narad. Byl to obszerny dom,wykonany cały z solidnego drewna dębowego. Przy wejściu stały dwa posągi lwów wykutych w marmurze. Po przekroczeniu metalowych drzwi miało się wrażenie jakby człowiek znalazł się w całkiem innym świecie. Wszędzie drewno,rzezby, posągi,obrazy oraz dużo roślinności. Kwatera jest bardzo przyjemna ze względu na otoczenie,jednak dopiero teraz to zauważyłem. Dziś nie ma tak dużego tłumu jak w ostatnimi czasy. Muszę podejść do pokoju gdzie pracuje Lora. Tam ją na pewno zastanę. Idę wdłuż korytażu. Po mojej lewej i prawej stronie ciągnął drzwi do pokoi. Pokój w którym prezbywa Lora jest prawie na samym końcu. Wreszcie, pokój numer dwanaście. Be pukania wchodzę,a przy stole siedzi Lora. Dziewczyna niskiego wzrostu o blond włosach i niebieskich oczach. Bardzo urocza dziewczyna, i pomocna.

-Co się tu sprowadza Nathanielu? - Rzuca mi się na szyję tak gdyby mnie nie widziała przez kilka lat.

-Mam różne bardzo ważne sprawy do załatwienia. Czy mogłabyś mi pokazać zwoje z kronikami miasta. Muszę szybko coś odszukać a odpowiedz tylko tam mogę znalezc. 

Mierzy mnie wzrokiem. Jej wyraz twarzy nie jest zbytnio obiecujący.

-No dobrze... ale nie siedz długo. -Chwyta mnie za rękę i prowadzi. 

     Wracamy się korytarzem do pokoju numer dwa. Kiedy otwiera kluczem drzwi ,wchodzimy a ku moim oczom ukazują się setki zwoi. Nigdy dotąd nie widziałem ich w takiej ilości. 

-Gdzie są zapiski na temat religi i bóstw ,Loro? -Pytam uprzejmie.

Zamiast odpowiedzi Lora podchodzi bliżej i okrąża mnie. Nie jestem pewnien do czego zmierza... Jest coraz bliżej. Ręce zaczynają mi drżeć więc chowie je za plecy. Ona podchodzi bliżej,bliżej a odległośc między nami znacznie maleje. W końcu chwyta mnie za ręce a jej twarz pochyla się w moim kierunku.

-Loro,do czego zmierzasz? - Rzucam gniewnym tonem.

-Jak to do czego? Przecież wiem,że Ci się podobam... 

Ta dziewczyna postradała zmysły! W życiu nie przyszłaby mi myśl,aby coś nas kiedyś połączyło. Lora to piękna dziewczyna jednak ma odmienny charakter i nie pasujemy do siebie. Całuje mnie. 

-Dość! Wystarczy! -odpycham ją z wielkim wyżutem sumienia ,że to robię bo to kobieta.

Dziewczyna patrzy się na mnie gniewie a jej oczy stają się czerwone od przypływu łez. Wybiega ze łzami w oczach a ja nareszcie mam spokój od niej. Chciałem tylko przeczytać zwoje,a ona? 

To nigdy więcej się nie powtórzy,przysięgam. 

 

 

                                                                                                                                                                                      To Be Continued ...

 

 

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika replive.