znacie to uczucie gdy jedziecie samochodem w nocy sami
i tak bardzo nie chce Wam się wracać do domu. Nie dlatego ,że piosenka się nie skończyła, choć jest taka dobra. Nie chcecie wracać. Nie chcecie dalej uczestniczyć w spektaktu pod tytułem "nie drzyj się bo sąsiedzi usłyszą". To taka chwila, w tym samochodzie, gdy ma się ochote jeździć w kółko. Chce zatrzymać czas, tak jak wtedy gdy spisz przed pracą. Wtedy mam ochote przytrzymać wskazówki w zegarku. Zatrzymać je i dać sobie troche więcej czasu. Lecz wskazówki niczym ostre noże zawsze obcinają moje palce i nie dają się wstrzymać ani na moment.
Teraz słucham Purpli i z jednej strony mam ochotę zanurkować w rum który stoi obok szafy. Ale nie chce Go w żadnym stopniu przypominać. Przyprawia mnie o niechęć do alkoholu. Tak bardzo nie chce być do niego podobna.
Zatapianie się w marzenie o mieszkaniu zawsze przynosi ukojenie. Wiem ,że będzie jasne i przestronne jak spokój który jest mi potrzebny.
Za niedługo stuknie nam rok razem. Jeszcze nigdy tak cudnie nie przeleciał mi głupi rok. Ani jednej sprzeczki, ani ćwierć kłótni. I bez kilku dni, widujemy się codziennie! Chyba dobrze rokujemy?
Boże, przynieś mi ukojenie.