Dzisiejszy dzień zmobilizował mnie do wprowadzenia w swoim życiu (ponownie) diety i rozpoczęcia odchudzania. Patrząc na mój stan zdrowia, nie jestem pewna czy jest to dobry pomysł, aczkolwiek.. każde spojrzenie w lustro utwierdza mnie w przekonaniu, że jednak powinnam zrzucić te parę kilo. Wracając... wydawało mi się, że dzisiejszy dzień będzie całkiem normalny. Wstanę z myślą "od dziś się odchudzam, na pewno!", a za parę godzin i tak pochłonę wszystko co tylko znajdzie się w odpowiedniej dla moich rąk odległości i na drugi dzień obudzę się z takim samym nastawieniem. A tutaj niespodzianka... około godziny 16 dostałam strasznych bóli brzucha. Zaczęły się wymioty, biegunka. Czułam się dokładnie tak, jakbym pochłonęła co najmniej pół opakowania tabletek przeczyszczających. Cierpiałam tak parę godzin (do teraz nie czuję się zbyt dobrze...) i zwróciłam chyba wszystko co zdążyłam pochłonąć. Wtedy to poczułam! Poczułam się lekka, chudsza! Wiem, to idiotyczne.. Ale to naprawdę podziałało na mnie i dało mi wielkiego kopa w tyłek! Tak więc, liczę na Wasze wsparcie i mam nadzieję, że pozostanę tu z Wami na dłuższy czas. Od czegoś trzeba zacząć, prawda? A ja czuję, że dzisiejszy dzień jest odpowiedni! Taki piękny bilans, ciekawe czy coś z niego jeszcze we mnie zostało...
- dwie grahamki, pół plasterka żółtego sera, troszkę almette, pół pomidora, zielona herbata
- miska zupy ogórkowej, kromka chleba
- 3/4 małego jabłka, pół malutkiej brzoskwini, herbata miętowa x2
ok. 800/1000 kcal