Demon Spokoju Świąt

Można powiedzieć, że ogarnął mnie prawdzywie Świąteczny Demon. Demon przed świątecznego Spokoju. Prawdziwy luzak niego, bez spiny w końcu się wyspałam, żaden budzik nic, kładłam się wczoraj spać z prawdziwą błogą myślą iż "budzikom śmierć" obudziłam się z myślą "ciasteczka" w sumie to rogaliki :D

Pomine fakt, że Ewa (taka nasza kuchenna pomoc domowa pt. kuchenka połączona z piekarnikiem, która za nic w świecie nigdy nie pokaże jaką wewnątrz piekarnika ma temperature więc wszelke ciasta, chleby i casteczka pieke na czuja) spaliła mi prawie pierwszą porcję niezwkle wykwnintych rogalików za to druga Sehr Gut.

Wybrałam się wczoraj do Tesco aby móc się dzś spełniać porannie a tam człowiek na człowieku, czy ludzie nie mogą z rodziną iść na łyżwach pojeździć, sankach, zamiast tego rodzinna zabawa pt która z matek wiecej do wózka włoży i dopcha go pierwsza do kasy tak żeby Kowalskiej sie głupio zrobiło że Nowakowa taka porządne głowa rodziny.

Musze przyznać jedno przed świętami wyjątkowo 90% produktów jest dostepna w niezykle dużych ilościach i wyjątkowo dobrze wyeksponowana, np takie drożdże niby leża na lodówkach ale w dnie powszednie ktoś tam je popcha do tyłu i już ich nie widać a przed świętami drożdży ci u nas dostatek i to w dwóch rodzajach wagowych nawet. Co mnie jeszcze bardziej cieszy, nagle 85% kas jest czynnych i co najważniejsze popołudniu wszelkie skaczące po taśme ryby już wyszły (o jak ja nienawdze tych biednych karpi w reklamówkach które sie duszą, męczą, trzęsą wręcz).

Nawet taki pokój po boju egzaminacyjno kołowym zeszłego tygodnia przypomina oazę spokoju. Podłoga bez papierów, kubków, talerzy, widać blat biurka i stwierdzam, że Sting świetnie nadaje się do czynności kuchenno - sprzątających.