Kto by pomyślał, że tu powróce po tylu latach...
No cóż.... sam siebie chyba zaskoczyłem. Ale tak to jest kiedy istnieje wyższa potrzeba, konieczność.
Zatem do dzieła.....
,,Nie tak całkiem dawno temy żył sobie mały chłopiec. Mały chłopiec miał swoje marzenia, jak każdy przecietny człowiek zyjacy na tym nieszczęsnym padole... Nie myślał jednak o tym by być superbohaterem, polecieć w kosmos, czy praktykować kult Jedi. Nie nie.
Mały chłopiec miał 3 marzenia. Pierwsze, chciał napisać książkę która przyniesie mu rozgłos, co da mu trwałe miejsce na ziemi. Drugie i Trzecie były marzeniami bardzo ludzkimi. Otóż wyobraźcie sobie że mały chłopiec marzył o tym, by móc kochac i być kochanym, przez jakąś miłą osóbkę, oraz mieć wspaniałych przyjaciół, na których ZAWSZE mógłby polegać. Istotnie romantyczne to były marzenia... aczkolwiek, do spełnienia. Mały chłopiec w swym życiu troche przecierpiał ale w końcu dopiął swoich marzeń. Zaczął pisac książkę, poznał wspaniałą dziewczynę, dla której gotów był na wszelkie wyrzeczenia, oraz miał szczęście trafić na grupkę ludzi, których zwał przyjaciółmi i gotów był zawsze do poświęceń. Niestety, jako że człowiek ze swej natury nie docenia tego co ma, jego ,,zauroczenie", lub jak ktoś woli ,,miłość" okazała się być bardzo kłujaca. Mały chłopiec już tak ma, że jak kogoś kocha, ufa mu bezgranicznie, pragnie zrobić dla tej osoby wszystko, i jest na każde skinienie. Nawet jeśli praktycznie nie może. A mały chłopiec poświęcał swój czas... dużo dzwonił. Pokazywał że jest, że można na nim polegać. Jednakże druga osoba, ta w której mały chłopiec się zakochał okazała się fałszywa. Pewnego dnia naobiecywała małemu chłopcu coś na co bardzo mocno liczył. A następnie się oddaliła zostawiajac go w nocy, czekającego. Mały chłopiec ufał swej wybrance i grzecznie czekał na nią godziny, mimo że zły upiór snu podgryzał jego wyczerpane nauką na egzaminy ciało i umysł. Mały chłopiec widząc, że ,,ukochana" osoba się nie pojawia, wiedząc, że ma problemy ze zdrowiem bardzo się zmartwił. Postanowił więc odzywać sie co 20 minut licząc na jakikolwiek odzew. Niestety bez skutku. Po 2 w nocy mały chłopiec uznał, że nie ma już sensu czekać i jak tylko się położył, usnął zmęczony. W nocy miał nieprzyjemne koszmary. Kiedy nastał ranek i zaczynał się nowy dzień, mały chłopiec był bardzo smutny. Brakowało mu tego wczorajszego wieczoru. Ale w swoim ufnym serduszku wierzył, że coś musiało wypaść, i będzie dobrze już. Małe poczciwe ufne serduszko. Zawsze starało się dac promyczek nadzieii małemu chłopcu. Jakoś tak się złożyło, że mały chłopiec robił porządki w komputerze. Ucieszył się kiedy udało mu się coś znaleźć co należało do jego ,,wybranki". Kiedy to otworzył i przejrzał, zamarł. Okazało się, że jego ,,miłość" oszukała go, może i gorzej. Może i oszukiwałą bardzo czesto. Serduszko małego chłopca złamało się na pół. Mimo to mały chłopiec, mimo żalu i bólu w klatce piersiowej nadal skłonny był wybaczyć. Cóż ta miłość i ufność w drugą osobę czyni z człowieka. Niestety kiedy bardziej się przyjrzał doznał kolejnego wstrząsu, a połamane serduszko jakaś niewidzialna siła postanowiła zdeptać raz na zawsze. Jego tzw. ,,MIŁOŚĆ" nie tyle go oszukała, co OLAŁA. Okazało się, że kiedy mały chłopiec tak się martwił, niepokoił oraz czekał z utęsknieniem poświęcając swe siły witalne. Jego ,,WYBRANKA" widziała to. Była cały czas na wyciągnięcie ręki. Ale wolała ten czas poświecić tylko jednej osobie. Innemu chłopcu.
Mały chłopiec był załamany. Nie oszukujmy się, znowu spoglądał na żyletki ukryte w dolnej szufladzie. Nie chciał sobie podcinać żył, co to, to nie. Ale myślami nadcinał już sobie naskórek byle by poczuć nieprzyjemne pieczenie, oraz ujrzeć ściekającą krew. Na szczęście mały chłopiec ma wspaniałych przyjaciół. Niestety takich, którzy są wspaniali wtedy kiedy im sie to opłaca lub potrzebują pomocy. Jeśli nawet udało mu się z kimś porozmawiać, nikt nie udzielił mu rady co ma w tej sytuacji zrobić. Co gorsze, jedna z przyjaciółek zaskoczyła go bardzo niemile i już wcześniej nie czuł się z tym dobrze. Mały chłopiec poczuł się bardzo samotny. Te samotne dni dłużyły się nieustannie.
A dłuższa samotność prowadzi tylko do jednej rzeczy....
do żalu i nienawiści...."
THE END