BEZCZEL

Nie możemy istnieć bez siebie
Jak bez nocy dzień,
Jak bez ciemności światłość
Jak bez życia śmierć

jednak to nie budzik mnie obudził, a ból głowy
co się ze mną wczoraj działo, kur* znów nie pamiętam

jestem jak słońce po burzy, nadziei iskra
a Ty zobacz ziomek co się tu kurwa dzieje, gdy uczeń przerasta mistrza

Wiem, że trudno wymazać przykre wspomnienia
Są bolesne jak spacer na boso po rozżarzonych kamieniach,

Kocham palić towar i wódę litrami pić
Kocham na kaca walić browar i nie robić nic

chociaż nasze życia
To walka dwóch różnych światów
Moje życie bez Ciebie byłoby jak ogród bez kwiatów

nie jestem tym chujem co konfabuluje rapem
hejter się pruje, onanizuje się z chujem w łapie

Nienawidzę mieć kaca, nienawidzę kurwa mać
Nienawidzę mieć hajsu wciąż muszę go tylko wydawać

nie sprzedam duszy, serce moje szlocha skrycie

bo choć nieraz się go boję to jednak kocham to życie

Ja czasami przy Tobie czuję się jak niemowa,
Bo w słowniku nie ma takich pięknych słów, żeby Cię zdefiniować

przyjaciół paru prawdziwych, chociaż na ogół 

im bardziej Ci coś wychodzi, tym masz więcej wrogów

Nienawidzę rzeczy, które kocham
Kocham rzeczy, których nienawidzę.

Nie mają prawa do tego, żeby nam mówić jak mam żyć,
Bo to my sami jesteśmy reżyserami swojego życia musi tak być

Ogarniasz? to dorosłe życie daje w kość,
Ktoś do przodu twardo idzie a z tyłu zostaje ktoś

I nawet wszystkie razem wzięte komplementy świata
Są za brzydkie, żeby kogoś takiego nimi oplatać.

Nie mogę sobie wybaczyć niektórych rzeczy, uwierz,
Choć wiem, że ciężko uwierzyć w niektóre rzeczy co mówię.

kocham wkurwiać się tak bez powodu, na daremnie
mój psychiatra zaczął leczyć się już sam przeze mnie

Nie umiemy żyć ze sobą
Nie możemy żyć bez siebie,
Dobrze nam bywa bez siebie
Ale ze sobą jak w niebie.