10 lipiec.... 25 urodziny. Przezywalem je jak żadne inne.... może dlatego, że w końcu moglem spelnić swoje jedno z wielu mini-marzeń....caly dzień słuchać... Urban Delights Feat. John Savannah - 25 Years :D
Z drugiej strony cieszyłem się również z tego powodu, bo jako brzdąc w wieku 13 lat.... osoba mająca 25 lat kojarzyła mi się z jakimś staruchem.... a na takiego.... na pewno się nie czuję :] Weekend urodzinowy spędziłem w gronie przyjaciół i znajomych.... którym dziękuję, że przybyli nie tylko z przymusu... bo wypada, ale dlatego, bo mieli taką chęć :]
Nowością, było również to, że oprócz znajomych po mojej lewicy siedziała moja Katarzynka, z którą również obchodziliśmy swego rodzaju świeto..... 6 miesięcy ze sobą wytrzymaliśmy tworząc udany związek :] Pół roku... dla mnie brzmi to bardzo dumnie... i napradę pękam z dumy :]:]:] O maly włos zapomnialbym zrobić "comiesięcznego" podsumowania, ale to może świadczyć tylko o tym, że nadal się nic nie zmienia (nie mylić z monotonią) , bo nadal się lubimy i nadal się kochamy.... tylko, że bardziej o jeden misiąc..... (w czerwcu myślałem, że już bardziej sie nie da, ale...).... jest to możliwe :***
KOCHAM CIĘ skarbie... :***