BANG!

   Z PŁYTY O.S.T.R & HADES - HAOS.


Rap chłopcy noszą się coraz wężej: cekiny, spodnie w zebrę, włóż sukienkę
i pokaż pępek.

Mówisz, że jestem zły. Witam w piekle.

Intelekt wasz to pierwszy do chuja pretendent.
Pretensje, nie mam żadnych, bez zahamowań dźwięk
Choć przy was to by Darwin ewoluaował wstecz.

Brudne powietrze nas zmienia, jakby szczęście poszło razem z intelektem na melanż.

Nie odejdę, mam szacunek do życia, choć bywa, że nie zawsze ono smakuje jak dzisiaj.



Pakuję plecak, zakładam wygodne buty,
Uciekam od stada, które spada w przepaść,
Nie chce zawrócić.



Potrzebuję prawdy bardziej niż pieniędzy.



Z brudnych serc płycie czysta krew, której nigdy nie kupisz.



 Unoszę swoją głowę jak i wzrok w powietrze.
Pięści gotowe do walki, moja broń to respekt.

Jeśli czas leczy rany, no to rap je pogłębia.

Rządzi ziomami przepych, tylko wielcy potrafią cieszyć się z małych rzeczy.


Wolę zginąć z honorem zamiast kurwić serce.
Mam odwagę, będę tu tym kim zechcę.

Bogactwo to nie dupy, samochody i ziomki, złote zęby, łańcuchy, wielkie topy konopi.

Mieć mniej, żeby mieć więcej, to wymaga poświęceń.

Pamiętam pewne wydarzenia z życia, tak jakby miały swe miejsce tu minutę temu.

Widziałem płacz w oczach kolegów, moich braci,
kżdy stał zrezygnowany do dziś nie wiem kto mnie zdradził.



Cuję niepokój jakby zginąć miał ktoś, jakbym miał oddać Bogu z jedną chwilą mój los.

To on, to Ty, to my, to wy, to oni, to ja i wszyscy, to obsesja.



Ej, podobno młodzi szybko umierają,
papierosy, alko, dragi, wszystko chce mnie zabić mamo.

Poznaliśmy się przypadkiem, nieznany głos w słuchawce,
nie mogłem się oderwać, chciałem poznać cię dokładniej.

Znam cię dobrze, lepiej niż siebie samego,
jesteś ogniem, wodą, powietrzem, ziemią, horyzontem,
bo nie widzę nic innego, dopóki wschodzi i zachodzi słońce.

Pamiętam dobrze spojrzałaś na mnie wtedy pierwszy raz,
pośliśmy do mnie, słuchałem cię na okroągło, nie mogłem spać.


Dlaczego nie chcesz mnie wysłuchać?
Myślałem, że się znamy, sądziłem, że mi ufasz.

To co budujesz latami może w moment upaść.


Mamy ziomali, przyjaciół, braci mamy rodziny,
choć do okoła krążą skurwysyny.

Jutro na nas nie zaczeka to przykre,
rozumiesz jesteś już duży, sam podejmujesz decyzje.

Mówisz mi jak mam stać, lepiej powiedz jak iść,
kurwa mać daj żyć nie jestem taki jak Ty.

Wcale nie musisz robić tego co oni,
spróbuj swoje ego wyzwolić, czego się boisz?



Tutaj albo kochasz dziwkę, albo tylko ruchasz księżniczkę.